NotInPortland napisał(a):No jak przyjmujesz takie bzdury jako założenia, to się nie dziwię, że potem musisz sięgać po magiczny świat kwantowy i budować kolejne bzdury.Jeszcze raz powtarzam ja nic nie buduję! Nie przylepiaj mi tej etykiety. Odsyłam do wcześniejszych wypowiedzi.
Po drugie napisałem to, bo chciałem wyjaśnić gdzie tkwi nieporozumienie - zależy mi na tym aby dyskusja nie utknęła w martwym punkcie.
Po trzecie powtarzasz to co napisałem - dyskusja o wynikach jeśli dane wejściowe są wątpliwe jest bezsensowna (naprawdę zauważyłem to przed Tobą).
NotInPortland napisał(a):Zachowujesz się jak naiwne dziecko szukające magii.Ależ to bardzo ciekawe i potencjalnie pouczające, podobnie jak crashtesty. O to właśnie chodzi - przy przekraczaniu skali dla, którego urządzenie zostało zbudowane na podstawie jego nie normalnej pracy możemy wywnioskować wiele jego ciekawych cech. Sam fakt, występowania tego typu halucynacji u osoby, która z racji tymczasowo nie działającego mózgu ich doświadczyła, stanowi cenną przesłankę na temat natury naszej świadomości.
Mózgi umierających ludzi to "przyrządy pomiarowe", które pracowały w warunkach nienominalnych, przy zbyt słabym zasilaniu, w towarzystwie zakłóceń czy nawet w stanie postępującej destrukcji. Takie "przyrządy" nie mogą być wiarygodnym źródłem informacji. A to, że pracują odmiennie w warunkach dalekich od znamionowych to nie jest raczej nowość tylko oczywistość.
Jeszcze raz podkreślam, że niczego ostatecznie nie przesądzam, ale bezpodstawne ignorowanie tego zjawiska (tylko dlatego, że jest ono potencjalnie groźne dla czyjegoś światopoglądu) jest ogromną stratą.
NotInPortland napisał(a):Zaprezentuj nam tutaj dowody w postaci wyników badań stwierdzających, że dziesiątki czy setki osób, które wyszły ze stanu śmierci klinicznej, opowiedziały prawidłowo o (losowo dobranych) obrazach czy liczbach umieszczonych na kartach rozlokowanych na sali szpitalnej w taki sposób, że można je było dojrzeć tylko "lewitując" (a nie leżąc) swobodnie wokół, a wtedy Twoje założenie stanie się coś więcej warte od zeszłorocznego śniegu.Po pierwsze tego typu testy zostałby uznane za nieetyczne z wiadomych powodów - co chyba nie stanowi dla Ciebie zaskoczenia. Więc nie proś mnie o coś, co jest nie możliwe.
Po drugie badania przeprowadzone przez Moodiego mają charakter badań naukowych - wywiady zostały przeprowadzone na reprezentatywnej grupie osób, którym nic wcześniej nie sugerowano i która wcześniej nie miała kontaktu ani interesu w "uzgadnianiu faktów".
W dużej części wywiadów wynika, że umierająca osoba była zdolna do obserwowania zdarzeń z innych miejsc (np. z sali obok).
Znany jest mi przypadek osoby od urodzenia niewidomej, która była w stanie po takim przeżyciu udzielać odpowiedzi na pytania dotyczące wyglądu sali i ludzi, którzy ją operowali.
Znany jest przypadek osoby, której praca mózgu został całkowicie zatrzymana (EEG było płaskie i wg operującego ją neurochirurga żadne bodźce zewnętrzne nie mogły być rejestrowane przez jej mózg) a mimo to osoba ta była w stanie zrelacjonować przebieg operacji (co zostało stwierdzone w przeprowadzonym z nią wywiadzie pooperacyjnym).
Tak więc nie szukam magii - staram się nie lekceważyć tego typu zjawiska i nie obchodzi mnie, że dla kogoś to może być temat tabu. Po prostu tak długo jak nie dostanę odpowiedzi, która wytłumaczy całość tego zjawiska, tak długo będzie ono przedmiotem mojej ciekawości.

