current napisał(a):Obecnie społeczeństwa nikt nie pyta na co mają iść podatki. Po prostu jakaś tam grupka zdobywa władzę, podatki ustala i decyduje na co je wydać całkowicie wedle własnego widzi mi się (które często zależy wyłącznie od tego jaka grupa społeczna najgłośniej drze mordę w celu otrzymania jak największej części tortu). W kwestiach podatkowych nawet nie można zorganizować referendum. Taki to społeczeństwo ma wpływ na wydatki i podatki. To raz.
Załóż własną partię, wygraj wybory. Widzisz problem?
current napisał(a):Społeczeństwo to żaden monolit. Np wydatki na administrację mogą podobać się urzędasom niekoniecznie muszą podobać się całej reszcie. Dodatkowo oprócz urzędasów nikt na nich nie zyskuje. Dlatego jak najbardziej zasadna jest dyskusja na co mają iść te wydatki a próby przekonania jak największej części owego mitycznego społeczeństwa do określonej opcji finansowania jest pewną metodą zmiany stanu rzeczy który jak widzisz nie wszystkim w owym społeczeństwie odpowiada. To dwa.
Dyskusja jest zasadna i sam jestem zwolennikiem wolnorynkowych reform. Wkurzają mnie libertarianie, którzy ze swoim quasireligijnym nastawieniem i dogmatami usilnie robią ze wszystkich wariatów, skutecznie odstraszając ludzi.
current napisał(a):Argumenty w stylu jest jak jest bo społeczeństwo tak uważa a jak ci się coś nie podoba to wypierdalaj możesz sobie odpuścić. Na nikim wrażenia nie zrobią. To trzy.
Może nie robią wrażenia ale jest to najprawdziwsza prawda. Własność prywatna to umowa z resztą społeczeństwa, coś co pozwala ci zachować reszta społeczeństwa na pewnych ustalonych zasadach.
Nie jesteś wolnym elektronem i musisz się z jakoś dogadać z resztą. To, że możesz zachować swój dom, samochód świadczy tylko o tym, że reszta ci na to pozwala. Stan naturalny to prawo dżungli, budujesz chałupę a ja przychodzę i rozwalam ci czaszkę. I gdzie jest twoja własność? To rząd, ludzie konstytuują własność i ustalają jak należy ją rozumieć. Bez tego nie istnieje cos takiego jak własność.
Także wasze traktowanie własności prywatnej jako wartości absolutnej według, której powinnien obracać się świat na nikim nie robi wrażenia.
Skąd macie taką pewność, że coś do was należy? Ja uważam, że wszystko należy do mnie, co teraz?
Pro100RA napisał(a):Szkoda, że nie ma prosto i zwięźle: "umiarkowany wolnorynkowy liberalizm z modelem prospołecznym". To znaczy - pomoc dla naprawdę potrzebujących. Szkolenia dla nierobów.
Również bym to zaznaczył.
