http://www.pl.indymedia.org/pl/2005/03/12859.shtml
Umowa spoleczna jest niezdefiniowanym belkotem. Kazdy zastany stan panstwa mozna nazwac umowa spoleczna.
Tutaj sa 2 zasadnicze kwestie.
1) Zakladamy, ze "generalnie chcemy tego samego", czyli zeby panstwo roslo w sile, a ludziom zylo sie dostaniej. I teraz stwierdzamy, ze wiekszosc to skretyniale bydlo, ktore dziala wbrew zalozeniom realizujac swoje partykularne krotkowzroczne cele.
2) Nie zgadzamy sie z wartosciami wyznawanymi przez czesc osob i chcemy tepic odpowiednie postawy.
Proste. Czy to bedzie 1) czy 2) lub 1) i 2) to juz zalezy od konkretnej osoby. Namawianie do systemowej apatii uzasadnionej "umowa spoleczna" jest smutna groteska.
Umowa spoleczna jest niezdefiniowanym belkotem. Kazdy zastany stan panstwa mozna nazwac umowa spoleczna.
Tutaj sa 2 zasadnicze kwestie.
1) Zakladamy, ze "generalnie chcemy tego samego", czyli zeby panstwo roslo w sile, a ludziom zylo sie dostaniej. I teraz stwierdzamy, ze wiekszosc to skretyniale bydlo, ktore dziala wbrew zalozeniom realizujac swoje partykularne krotkowzroczne cele.
2) Nie zgadzamy sie z wartosciami wyznawanymi przez czesc osob i chcemy tepic odpowiednie postawy.
Proste. Czy to bedzie 1) czy 2) lub 1) i 2) to juz zalezy od konkretnej osoby. Namawianie do systemowej apatii uzasadnionej "umowa spoleczna" jest smutna groteska.

