Pomimo braku dowodow za i przeciw jakies tezie, inteligenty czlowiek ma caly szereg sposobow by mimo to oszacowac prawdopodobienstwo tej tezy. Najbardziej znaczaca jest Brzytwa Ockhama. Jezeli nie ma dobrych przeslanek na prawdziwosc jakies tezy, a teza ta nic nie wyjasnia to racjonalnie jest przyjac, ze z wiekszym prawdopodobeinstwem teza ta jest falszywa. W przypadku boga dochodzi jeszcze kwestia jego funkcjonowania, ktora jest sprzeczna z znanymi prawami przyrody. Gdy ktos nam mowi, ze jego bog mieszka na jakies swietej gorze - wystarczy wejsc na ta gore i zobaczyc, ze go nie ma. Gdy ktos mowi, ze jego bog urodzil sie z dziewicy - trzeba spytac biologa czy jest to mozliwe. Dodatkowo pomocna w szacowaniu prawdopodobienstwa istnienia boga bardzo wazna jest wiedza o mechanizmach powstawania religii i wierzen u czlowieka. Wiedzac np. ktory obszar mozgu jest odpowiedzialny za omamy zwane doznaniami mistyczno-religijnymi - mozemy wykluczyc element boski a zastapic go naukowym. I tak dalej. Przykladow jest setki. Mozemy do tego podejsc mniej lub bardziej formalnie - ale zawsze mozna oszacowac prawdopodobienstwo istnienia boga. Oczywiscie, takie szacowanie jest subiektywne. Pewien teista moza sobie to tak oszacowac, ze wyjdzie mu ze istnienie boga jest bardziej prawdopodobne niz jego nieistnienie, ale wtedy pozostaje dyskusja nad argumentami. Teista mowi - "wszystko musi miec swoj poczatek, musial wiec istniec bog, ktory ten swiat stworzyl", ateista odpowiada "to w takim razie czemu bog nie musi miec swojego poczatku, jezeli mozemy przyjac ze pewna rzecz nie musi miec swojego poczatku to bog jest zbedny poniewaz rownie dobrze mozna przyjac, ze wszechswiat w pewnej formie istnial od zawsze...".
To co napisalem powyzej to tylko przyklady, nie chodzi mi o to zeby nad nimi dyskutowac. Chodzi mi o to, ze czlowiek gdy ksztaltuje sie w nim swiatopoglad uczestniczy w takich dyskusjach, rozwazaniach, poszukiwaniach argumentow i wlasnie w ten sposob szacuje sobie prawdopodobienstwo. Jako ateista ja i pewnie wielu innych moich kolegow i kolezanek w "niewierze" ;-) wlasnie w tej sposob dochodzilismy do wniosku, ze istnienie boga jest mniej prawdopodobne niz jego nieistnienie. Z kolei teisci na ogol (nie mowie, ze wszyscy) istnienie boga przyjeli jako pewnik, bez zadnych rozmyslan.
To co napisalem powyzej to tylko przyklady, nie chodzi mi o to zeby nad nimi dyskutowac. Chodzi mi o to, ze czlowiek gdy ksztaltuje sie w nim swiatopoglad uczestniczy w takich dyskusjach, rozwazaniach, poszukiwaniach argumentow i wlasnie w ten sposob szacuje sobie prawdopodobienstwo. Jako ateista ja i pewnie wielu innych moich kolegow i kolezanek w "niewierze" ;-) wlasnie w tej sposob dochodzilismy do wniosku, ze istnienie boga jest mniej prawdopodobne niz jego nieistnienie. Z kolei teisci na ogol (nie mowie, ze wszyscy) istnienie boga przyjeli jako pewnik, bez zadnych rozmyslan.
Niech zyje Lenin, Stalin i Jaroslaw Kaczynski! ☭

