Niestety, "ateistyczny system moralny" zwykle kończy się na kilku prostych i oczywistych zasadach: nie zabijaj, nie kradnij, ewentualnie nie zdradzaj. Przeciętny ateista ograniczy się do tego, bo tyle jest potrzebne do w miarę sprawnej egzystencji w społeczeństwie. Taka moralność jest jednak niezwykle zubożona w porównaniu z systemem proponowanym przez chrześcijaństwo, czy choćby buddyzm. Jest ona bowiem, w przeciwieństwie do systemów religijnych skupiona głównie na interakcjach z innymi jednostkami i to jedynie w newralgicznych kwestiach. Przeciętny ateista gotów jest uważać siebie za dobrego człowieka, jak w życiu nikogo nie ukatrupi i nie okradnie; bardzo dobrego jak do tego nie zdradzi partnera. Przeciętny ateista nie będzie się starał o empatyczne podejście do drugiej osoby, nie będzie dążył do tego, by kochać wszystkich ludzi, nie będzie też się zastanawiał, czy przyjemności jakie sobie sprawia pomagają mu duchowo wzrastać. Bo i po co, skoro życie trwa kilkadziesiąt lat? Mając na horyzoncie perspektywę rozkładu w dębowej skrzynce ciężko się dziwić, przyziemnym celom.
The spice must flow

