Ann napisał(a):Podejrzewam, że mordowanie bezdomnych dla nerek też w ogólnym rozrachunku okazałoby się korzystniejsze dla społeczeństwa, niemniej czasem do równania wkracza też moralność i etyka.
Właśnie dlatego, że wkracza etyka i dynamika społeczna to domiemanie niewinności jest korzystne, tak samo jak wolny handel organami.
Ann napisał(a):To jest eutanazja. A konkretnie non-voluntary euthanasia, nie wiem czy Polacy mają na to jakiś swój oficjalny termin.
Według słownika coś takiego nie istnieje.
Ann napisał(a):Właśnie dlatego, że są powszechnie dostępne i legalne. Więcej marihuany sprzedaje się w Holandii czy w Polsce?
Nie wiem. A Ty wiesz? I skąd? A rzecz w tym, że twierdziłaś, że po likwidacji monopolu Państwa na handel organami ludzie nagle rzucą się do na czarny rynek wycinanych wbrew dawcom organów. A ja Ci pokazuję, że tak nie jest, skoro większość jednak kupuje to co legalne, a nie to co nielegalne.
Ann napisał(a):W USA 45 milionów ludzi nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego. Nie wiem skąd wnioski, że u nas byłoby inaczej. Pytam kolejny raz: co z tymi ludźmi, którzy go nie wykupią?
A ja pytam kolejny raz o statystyki pomoru o którym namiętnie piszesz. Powiadasz, że 45 milionów nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego - czyli rozumiem, że posiadasz statystykę stwierdzającą, że w ciągu ostatniego roku, czy nawet 5 lat umarło 45 milionów ludzi w Stanach, bo nie dostali świadczeń medycznych. Czekam więc na nie.
Ann napisał(a):Więc zwyczajnie dbasz tylko o swój tyłek i wolisz się licytować z chorymi, byle tylko wydusić jak najwięcej.
Oho, widocznie umknął Ci fragment w którym pisałem o bankach organów w analogii do banków czasu. Skąd pomysł, że nie byłbym skłonny sam się zapisać do takiego banku organów?
Ann napisał(a):Nikt nie mówi o snickersie
Ależ mówisz o Snickersie. Ja mówię o wolności decydowania o sobie, a Ty mi wciskasz, że przecież mogę się zadowolić pogłaskaniem po główce. Powtarzam: Snickers nie wystarczy.
Ann napisał(a):Skoro można zbierać miliony na Orkiestrze Świątecznej Pomocy, można też na wspomaganie ludzi chcących podzielić się (teoretycznie z dobrej woli) swoimi organami.
A kto Ci będzie bronił tak czynić na wolnym rynku? Przecież pisałem o bankach organów.:roll:
Ann napisał(a):A jak dalej mają Cię świerzbić rączki, bo ''a nuż na czarnym rynku bym dostał za organ dwa tysiące więcej'', to idź sprzedawaj tam, ale licz się z konsekwencjami swojej pazerności.
Wzruszające. Rzecz w tym, że ja chcę (i mam argumenty ilościowe, ekonomiczne, słusznościowe i prawne za tym stanowiskiem) żebym miał możliwość sprzedania zupełnie legalnie organów na rynku. Nie lubię monopoli.
Ann napisał(a):W mojej propozycji dawcy nadal mogą o sobie decydować, ba, nawet w obecnym system sobie mogą
Oczywiście, że nie mogą. Wybór ograniczający się do dwóch opcji wskutek działań państwa nie jest wolnym wyborem.
Ann napisał(a):a że mają widzimisię by dostać kasę za swoje organy to już jest ich problem, a nie ograniczenie wolności.
Oczywiście, że jest. Skoro nie mogę swobodnie dysponować swoją własnością to jest to ograniczenie wolności.
Ann napisał(a):Problem w tym, że takie podejście działa, dopóki tymi ludźmi nie trzeba się będzie w ten czy inny sposób zająć. Chyba że zakładamy wyjście, że padają jak muchy na ulicach i nikt nawet ciała nie sprzątnie, bo to by kosztowało przecież.
Takie podejście najwyraźniej działa w praktyce skoro w zeszłym roku w USA nie zidentyfikowano 45 milionów zgonów z powodu braku świadczeń medycznych. Fakt, że nie rozumiesz dlaczego działa jest dla mnie nieistotny.
Ann napisał(a):Bzdura, dlaczego w ogóle miałoby mnie interesować Twoje dziecko? Niech się leczy, ale nie kosztem innych. Bo wtedy to ono przejawia skrajny egoizm.
O, wreszcie to przyznałaś. Nie interesuje Cię moje dziecko tylko ów hipotetyczny osobnik, czyli jest dokładnie tak jak mówię "ten pan ma żyć, bo tak, a to dziecko nie, bo nie". Wyobraź sobie, że życie tego hipotetycznego Pana nic mnie nie obchodzi, tak jak nie oczekuję, że będzie Cię interesować życie mojego dziecka. Oczekuję, że jakieś socjalistyczne zwierzęta nie będą skazywać idiotycznymi ograniczeniami mojego dziecka na śmierć. Innymi słowy, oczekuję, że nie będzie Cię interesować (moją własnością) ani ów hipotetyczny osobnik, ani moje hipotetyczne dziecko, czyli oczekuję, że nie będziesz mi się wpieprzała między wódkę a zakąskę. Swoimi organami czy swoimi pieniędzmi możesz ratować owego Pana, a ja swoimi organami i swoimi pieniędzmi będę ratował swoje dziecko.
W moim układzie wszyscy mają szansę przeżyć - w Twoim szansę przeżyć ma mieć tylko jedna "wybrana" przez przypadek albo najlepiej urzędasa osoba. Gratuluję etyki.
Ann napisał(a):Tak samo jak nie możesz mordować bezdomnych dla nerek, a jak Cię za to zamkną to się oburzać, że stawiają życie bezdomnych wyżej niż Twojego dziecka, które tej nerki potrzebowało.
Oczywiście, że nie i ja tego nie chcę robić. To Ty chcesz to robić. Ty chcesz zabić hipotetyczne dziecko, żeby ratować hipotetycznego pana. Ja chcę obu dać szansę na przeżycie.
Generalnie nie lubię nazywać ludzi socjalistycznymi zwierzętami, ale gdy ktoś próbuje mi wciskać, że mam preferować życie człowieka wyznaczonego przez urzędasa czy przez przypadek nad życie swojego dziecka i jeszcze oczekuję, że będę to tego z radości klaskał uszami, to jest to najłagodniejsze określenie jakie ciśnie mi się na usta.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
