Pracowałem w sektorze usług transportowych od wyrobienia prawa jazdy i kupienia samochodu. NIE dostałem pracy po znajomości, chociaż mógłbym. Znalazłem ofertę w internecie - trzeba było mieć chęci do pracy, dyspozycyjność w wybrane dni tygodnia (4), prawo jazdy kat. B i własny samochód (najlepiej typu kombivan, czyli taki jaki akurat miałem - berlingo). Zero doświadczenia.
Ułożyłem sobie plan studiów tak żeby pojawiać się na większości konserw i ćwiczeń, i do tego móc wykonywać czynności związane z pracą (dowóz osób i mienia). Nie będę się chwalił zarobkami, bo nie ma to w tej chwili znaczenia - nie były w każdym razie jakieś superwysokie, co można się domyśleć. Ale na finanse w domu nie narzekam - ojciec ma firmę, matka pracuje w parku technologicznym na stanowisku kierowniczym. Pracowałem głównie dla siebie i doświadczenia,a także dlatego, że lubię jeździć samochodem, więc łączyłem przyjemne z pożytecznym.
No i miałem zwrot podatku za paliwo.
W każdym razie cała moja rodzina pracuje w sektorze prywatnym, a więc jest płatnikiem netto, w przeciwieństwie do chireadana.
Ułożyłem sobie plan studiów tak żeby pojawiać się na większości konserw i ćwiczeń, i do tego móc wykonywać czynności związane z pracą (dowóz osób i mienia). Nie będę się chwalił zarobkami, bo nie ma to w tej chwili znaczenia - nie były w każdym razie jakieś superwysokie, co można się domyśleć. Ale na finanse w domu nie narzekam - ojciec ma firmę, matka pracuje w parku technologicznym na stanowisku kierowniczym. Pracowałem głównie dla siebie i doświadczenia,a także dlatego, że lubię jeździć samochodem, więc łączyłem przyjemne z pożytecznym.
No i miałem zwrot podatku za paliwo.
W każdym razie cała moja rodzina pracuje w sektorze prywatnym, a więc jest płatnikiem netto, w przeciwieństwie do chireadana.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
