Wewnątrz Polski są odrębną grupą.
Ja to widzę tak:
1. Przede wszystkim jestem za swoją rodziną i jej interesy przedkładam ponad interesy np. rodziny sąsiada.
2. Później interesy swojego miasta.
3. Jeszcze później regionu.
4. Obecnego miejsca zamieszkania, czyli Wrocławia.
5. Teraz dopiero Polski.
6. Otoczenia Polski.
7. Europy.
8. Tzw. "zachodu".
9. Świata.
Tzn. na pewnym poziomie Warszawiaki są odrębną mi grupą i to dosyć szkodliwą. Oczywiście jakby Polskę ktoś zaatakował to te drobne sprzeczki z debilami u władzy przestają mieć znaczenie, ale póki co najwięcej szkody czynią mi debile u władzy tzn. warszawiacy.
To do warszawy leci cała moja ciężko zarobiona kasa w postaci podatków i tam jest marnowana na jakieś idiotyzmy w stylu niedawnych rozgrywek piłki nożnej. Gdzie ja kurwa wolałbym, żeby moje podatki były przeznaczone np. na remont torów, bo głupie 250 km jadę w 8 h. Tylko wszystkie środki na kolej oczywiście idą na jebaną Warszawę, a nawet jeśli jest kasa jakaś to głupi warszawiacy sobie igrzyska robią. I nie pierdol mi, że nie rządzą warszawiacy.
A jaką kurwa mi szkodę robią Ślązacy? To, że się za polaków niektórzy nie uważają? A co mi to kurwa szkodzi? Co ja jebany zamordysta jestem?
Zresztą jeśli Wrocław uznać za część śląska to bliżej mi do ich interesów niż twoich i twej jebanej stolicy.
Edit:
A tak już swoją drogą to Ślązak musiałby być idiotą, żeby mnie "gorolem" nazwać, bo ja jestem człek z nizin.
No i swoją drogą teraz swoją drogą sobie nawet obczaiłem, że moje rodzinne miasto jest tylko rzut beretem od historycznych granic księstwa śląskiego, czyli faktycznie bliżej mi do interesów śląska niż twoich regionów. Nawet cholera geograficznie.
Ja to widzę tak:
1. Przede wszystkim jestem za swoją rodziną i jej interesy przedkładam ponad interesy np. rodziny sąsiada.
2. Później interesy swojego miasta.
3. Jeszcze później regionu.
4. Obecnego miejsca zamieszkania, czyli Wrocławia.
5. Teraz dopiero Polski.
6. Otoczenia Polski.
7. Europy.
8. Tzw. "zachodu".
9. Świata.
Tzn. na pewnym poziomie Warszawiaki są odrębną mi grupą i to dosyć szkodliwą. Oczywiście jakby Polskę ktoś zaatakował to te drobne sprzeczki z debilami u władzy przestają mieć znaczenie, ale póki co najwięcej szkody czynią mi debile u władzy tzn. warszawiacy.
To do warszawy leci cała moja ciężko zarobiona kasa w postaci podatków i tam jest marnowana na jakieś idiotyzmy w stylu niedawnych rozgrywek piłki nożnej. Gdzie ja kurwa wolałbym, żeby moje podatki były przeznaczone np. na remont torów, bo głupie 250 km jadę w 8 h. Tylko wszystkie środki na kolej oczywiście idą na jebaną Warszawę, a nawet jeśli jest kasa jakaś to głupi warszawiacy sobie igrzyska robią. I nie pierdol mi, że nie rządzą warszawiacy.
A jaką kurwa mi szkodę robią Ślązacy? To, że się za polaków niektórzy nie uważają? A co mi to kurwa szkodzi? Co ja jebany zamordysta jestem?
Zresztą jeśli Wrocław uznać za część śląska to bliżej mi do ich interesów niż twoich i twej jebanej stolicy.
Edit:
A tak już swoją drogą to Ślązak musiałby być idiotą, żeby mnie "gorolem" nazwać, bo ja jestem człek z nizin.
No i swoją drogą teraz swoją drogą sobie nawet obczaiłem, że moje rodzinne miasto jest tylko rzut beretem od historycznych granic księstwa śląskiego, czyli faktycznie bliżej mi do interesów śląska niż twoich regionów. Nawet cholera geograficznie.

