Avx napisał(a):A jeśli chodzi o lata '80, to USA, jako kraj bogatszy, mógł sobie pozwolić na dużo więcej marnotrastwa. Bez formalnych praw pracowniczych, na wolnym rynku; sytuacja wyglądałaby podobnie. W Hongkongu do 2011 nie było płacy minimalnej, co nie zmienia faktu, że dzięki prawu popytu i podaży (i wysokiemu nasyceniu kapitałem) pensje były w większości całkiem, całkiem wysokie.Nie pisałem o latach 80-tych w kontekście USA tylko PRL-u, który to wtedy zbliżył się jeśli chodzi o prawa pracownicze do poziomu USA, który to poziom USA osiągnęło wcześniej.
U nas wolne soboty to wynalazek końca ery PRL-u. (choć w latach 70-tych były ku temu podchody). W USA już w 1938r. Roosevelt podpisał Fair Labor Standards-norma maksimum 40 godzin tygodniowo (lub 44, nie pamiętam), oczywiście z różnymi wyjątkami. Plus inne zapisy.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
