A wyobraźmy sobie, że żyjemy uśpieni w inkubatorze na planecie Eden, a Bóg żyje na niej razem z nami. Nasze drugie życie toczy się w naszej głowie i jest to projekcja stworzona przez Boga. (Czyli tak jak w Matrixie). Wszystko w tej projekcji to fikcja. Ludzie z którymi gadamy nie istnieją w prawdziwej rzeczywistości, czyli tej na planecie Eden. Jesteśmy ateistami semiotycznymi i czujemy się uprawnieni do mówienia o tym, co doświadczamy w projekcji stworzonej przez Boga. Innego świata nie znamy. Pewnego dnia Bóg postanawia zrobić sobie psikus i wprowadza nam do głowy postać, która przekonuje nas o istnieniu Edenu - świata rzeczywistego. My jednak mówimy, że bezsensownym jest rozmawianie o czymś co jest dla nas niepoznawalne. Sensowne jest tylko mówienie o tym, co jest w Projekcie. Bóg idzie dalej i postanawia wybudzić nas ze snu. Naszym oczom ukazuje się Eden, piękna kraina w której spotykamy Boga. On objaśnia nam, że prawdą jest świat Edenu, a świat Projektu jest tylko iluzją. Potem znowu nas usypia. Następnego dnia, jak to na ateistę semiotycznego przystało, stwierdzamy że to był tylko sen. Stwierdzamy, że dalej bezsensownym jest wypowiadanie się o Edenie. Jest sens mówienia tylko o Projekcie...
|
Czym jest ateizm semiotyczny? [FAQ]
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

