No jakaś logika w tym jest. Jeżeli wyszłabyś z ciemnej jaskini, w której żylibyśmy jako plemie całe nasze życie, przez wszystkie pokolenia wstecz; przy czym wyszłabyś tylko na sekundę i oślepiona blaskiem słonecznego dnia ujrzała dolinę, chmury, zwierzęta, i okoliczne głazy, po czym szybko byś wróciła do groty, to co mogłabyś opowiedzieć? Przez sekundę nawet wzrok by Ci się nie wyostrzył, by dokładnie obejrzeć okolicę. Powiedziałabyś, że widziałaś coś czego nie możesz nazwać, stokroć jaśniejsze niż blask ogniska które mamy w grocie, że jest tam wszędzie i wszędzie światło, że widziałaś jakby przez mgłę ogrom mchu którym się pożywiamy codziennie, widziałaś niekończącą się dolinę i blebleble.
Zatem było światło, lecz nie światło jak to rozumiemy my ludzie.
Był mech, lecz nie mech o jakim mówimy my ludzie.
Była mgła, lecz nie mgła którą widzimy w naszym świecie.
Były zwierzęta, lecz nie takie jakie znamy z naszej groty.
Widziałabyś to tylko Ty, nikt inny. Głupstwo przez Ciebie opowiadane, uznalibyśmy za nonsens, Ty sama uznałabyś że to mało prawdopodobne by się to mogło zdarzyć.. już po kilku dniach. (W zasadzie widok innego świata przez sekundę, zostałby pewnie natychmiast wyparty ze świadomości jako jakaś ułuda) Gdyby jednak takich jak Ty było więcej, gdyby każde z Was, raz w życiu na ułamek sekundy widział światło z wysoka i dolinę pod głazami naszej ciemnej groty, to być może zaczęlibyśmy o tym rozmawiać powaznie. Uznalibyśmy, włącznie z Tobą, bo sama sobie nie ufasz, że Twoje doświadczenie jest subiektywne, że jest sprzeczne z naszą wiedzą o świecie, całkowicie, ale że nie mamy sposobu by potwierdzić fałszywość Twoich zeznać. Myślę, że uciekłbym się do argumentu, że to wyznawca ma obowiązek dowiedzenia tezy.
Tak więc trzeba przyznać, że jest w tym jakaś logika. Bezsens jest bezsensu. Ale niekoniecznie jest fałszem.
Oczywiście zmienilibyśmy Ci leki. Dostawałabyś zdrowszy mech. Zresztą szybko by Ci przeszło, doświadczenie byłoby bardzo krótkie (sekunda), tak krótkie że nikt z nas w oparciu o nie, nie wyciągałby wniosków o naturze wszechrzeczy. Dalej badalibyśmy grotę.
No i byłoby to nudne. Powstałby kościół wyznawców, z których każdy podświadomie pamiętałby widzianą raz w życiu, przez sekundę, dolinę. Takie wspomnienie, emocja. Nuda, tylko sęki oglądać na cotygodniowych wspominikach tego wydarzenia.
Ponawiam zatem: Wyjaśnijcie mi (Wookie w szczególności), dlaczego nonsensowność zdania miała by implikować fałszywość zdania.
Zatem było światło, lecz nie światło jak to rozumiemy my ludzie.
Był mech, lecz nie mech o jakim mówimy my ludzie.
Była mgła, lecz nie mgła którą widzimy w naszym świecie.
Były zwierzęta, lecz nie takie jakie znamy z naszej groty.
Widziałabyś to tylko Ty, nikt inny. Głupstwo przez Ciebie opowiadane, uznalibyśmy za nonsens, Ty sama uznałabyś że to mało prawdopodobne by się to mogło zdarzyć.. już po kilku dniach. (W zasadzie widok innego świata przez sekundę, zostałby pewnie natychmiast wyparty ze świadomości jako jakaś ułuda) Gdyby jednak takich jak Ty było więcej, gdyby każde z Was, raz w życiu na ułamek sekundy widział światło z wysoka i dolinę pod głazami naszej ciemnej groty, to być może zaczęlibyśmy o tym rozmawiać powaznie. Uznalibyśmy, włącznie z Tobą, bo sama sobie nie ufasz, że Twoje doświadczenie jest subiektywne, że jest sprzeczne z naszą wiedzą o świecie, całkowicie, ale że nie mamy sposobu by potwierdzić fałszywość Twoich zeznać. Myślę, że uciekłbym się do argumentu, że to wyznawca ma obowiązek dowiedzenia tezy.
Tak więc trzeba przyznać, że jest w tym jakaś logika. Bezsens jest bezsensu. Ale niekoniecznie jest fałszem.
Oczywiście zmienilibyśmy Ci leki. Dostawałabyś zdrowszy mech. Zresztą szybko by Ci przeszło, doświadczenie byłoby bardzo krótkie (sekunda), tak krótkie że nikt z nas w oparciu o nie, nie wyciągałby wniosków o naturze wszechrzeczy. Dalej badalibyśmy grotę.
No i byłoby to nudne. Powstałby kościół wyznawców, z których każdy podświadomie pamiętałby widzianą raz w życiu, przez sekundę, dolinę. Takie wspomnienie, emocja. Nuda, tylko sęki oglądać na cotygodniowych wspominikach tego wydarzenia.
Ponawiam zatem: Wyjaśnijcie mi (Wookie w szczególności), dlaczego nonsensowność zdania miała by implikować fałszywość zdania.
"Do jasnych dążąc głębin – nie mógł trafić w sedno śledź pewien obdarzony naturą wybredną. Dokądkolwiek wędrował, zawsze nadaremno. Tu jasno, ale płytko, tam głębia, ale ciemno."

