Sajid napisał(a):Osobiście wybrałbym tą drugą. Raz, że nigdzie nie jest powiedziane, że to ja się nie załapię (moja babcia chora na nowotwór czekała na operację niecały miesiąc), dwa, że nie każdy zabieg i leczenie związany jest z niebezpiecznymi kolejkami.
W drugiej sytuacji nigdzie nie jest powiedziane, że to akurat ja nie załapię się na możliwość ubezpieczenia. Zwłaszcza, że małe obciążenia fiskalne sprzyjają ogólnemu rozwojowi gospodarki (chociaż oczywiście nie są jedynym a nawet nie są najważniejszym czynnikiem)
Cytat:(moja babcia chora na nowotwór czekała na operację niecały miesiąc)No cóż, po prostu jej się udało i okazało się, że miała zwycięski los w loterii organizowanej przez NFZ

Mój tato trafił do szpitala pod koniec marca - diagnozę postawili pod koniec maja (a i tak trzeba było wspomagać się lekarzami prywatnymi w wielu sprawach, i nie tylko tym, jeżeli wiesz o co mi chodzi ). A termin operacji wyznaczono na koniec sierpnia. Zmarł dwa tygodnie przed tym terminem. Był to jego pierwszy poważny kontakt z tzw. służbą zdrowia. Płacił całe życie na to, że w takim wypadku mu pomogą - jak się okazało nie pomogli. Lepiej dla niego byłoby gdyby te pieniądze zostały mu w kieszeni.

