Zasapany napisał(a):Nie irytuj się, ja tylko grzecznie pytam. Akurat zabrałeś głos w dyskusji, miałem nadzieję usłyszeć Twoje subiektywne zdanie na ten temat. Uważasz, że racjonaliści nie odczuwają emocji?Ależ ja tylko mam trochę choleryczny charakter, to tylko dlatego. Moje subiektywne zdanie jest takie: zabijanie ludzi jest złe. Zabijanie zwierząt i niszczenie roślin jest złe, ale nie na tyle, żeby nie móc tego robić w imię wyższych racji, czyli w imię dobra człowieka.
Na czym polega zabijanie pierwotniaków w imię religii?
A zabijanie pierwotniaków w imię religii- czemu nie? A nuż powstanie jakiś nowy związek wyznaniowy(vide ostatnia sprawa Latającego Potwora Spaghetti), który będzie twierdził, że Istota Boska nakazuje zabijanie pierwotniaków. Da się zrobić.

Czy ja twierdzę, że racjonaliści nie mają emocji? Otóż...zapewne mają, ale nie w tym problem. Problem w tym, że negują wartość poznawczą poznania pozarozumowego- takiego właśnie jak emocje, intuicja, wiara itd. I tutaj wikłają się w wewnętrzną sprzeczność tudzież aporię. Twierdzą bowiem, że istnieje coś takiego jak mityczne prawo naturalne wpisane w konstytucję człowieka, które pozwala im- niewierzącym- postępować moralnie. Jakie miałoby być to prawo naturalne? Zmienne, niezmienne? Obowiązujące w każdym przypadku, a więc kategoryczne? Przyjmijmy, że jest takie, za jakie uważa się je na terenie filozofii, a najlepszy wykład tego daje Cyceron: prawo naturalne jest niezmienne i kategoryczne.
Racjonaliści zdają się jednak nie uświadamiać sobie faktu, że istnienia owego prawa naturalnego nauka nie udowadnia, a wręcz dochodzi do wniosków przeczących istnieniu takiego. Wg wybitnego profesora socjobiologii ewolucyjnej Edwarda O. Wilsona, moralność ludzka jest wynikiem czynników epigenetycznych pierwotnych(związanych z popędowością człowieka), jak i wtórnych(przekaz kulturowy)- procesów przystosowawczych. W związku z tym, jako taka, ewoluuje, podlega zmianom. Nie istnieje więc żadna niezmienna ani kategoryczna lista praw moralnych.
Na gruncie antropologii stricte naukowej i ewolucyjnej: jeśli zabiję, zgwałcę, po czym zjem człowieka- można stwierdzić, że właśnie obniżyłem swój stopień przystosowania do środowiska i szanse ewolucyjne do przetrwania i przekazania genów. Nie ma jednak podstaw do twierdzenia, że postąpiłem źle lub dobrze moralnie, bo coś takiego jak obiektywna moralność nie istnieje.
Co chcę przez to wykazać? To, że wiara w "prawa człowieka", "humanizm", "prawo naturalne" na gruncie teorii ewolucji jest taką samą wiarą, jak wiara religijna w Boga/bogów. Wszystko to są bowiem pewne mechanizmy przystosowawcze, bardziej lub mniej skuteczne. W scjentystycznym, czyli rozpowszechnionym obecnie paradygmacie nauki- istota tych pojęć jest niefalsyfikowalna i w związku z tym nienaukowa czy ściślej mówiąc- pozanaukowa. Bowiem żeby próbować dowieść istnienia realnego desygnatu powyższych pojęć, należałoby poczynić założenia znacznie wykraczające poza nauki przyrodnicze.
Co do właściwego pytania tego tematu- czy istnieje ateistyczny system moralny? Owszem, istnieje nieskończona liczba takich systemów. Równie dobrze można nie przyjąć żadnego i będzie to w 100% zgodne z ateistyczną wizją świata.

