Doświadczenie nie jest jedynym źródłem danych, które mogą być komunikowalne intersubiektywnie. O matematyce mógłbyś rozmawiać nawet z kosmitą z Neptuna, którego głównym zmysłem byłoby wyczuwanie stężeń wodoru w środowisku.
Ludzie mogą spokojnie komunikować się na poziomie abstraktów. Skoro można rozmawiać o matematyce, filozofii i uczuciach można spokojnie rozmawiać o Bogu. Mimo, że żadna z powyższych dziedzin nie operuje na namacalnych desygnatach.
Co do definicji, to wskazuje ona na cechy wspólne dla kategorii obiektów, nie na cechy dystynktywne.
To o czym mówisz to nie jest definicja, tylko opis. Definicje odnoszą się do abstraktów (np. komunizm, zazdrość, laryngologia) albo kategorii obiektów dzielących wspólne cechy.
Jednostkowy byt o cechach wyłącznych dla niego (Bóg) nie mieści się w żadnej z powyższych kategorii.
A gdyby nawet się mieścił, nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby zdefiniować Boga i rozmawiać o nim na gruncie sporządzonej definicji. Ma to dokładnie tyle samo sensu, co rozmawianie o motoryzacji. Wystarczy, żeby obie strony wiedziały, co to jest motoryzacja i co wchodzi w zakres pojęcia.
Dlatego moim zdaniem "ignostycyzm" to hipsterska demagogia dla tych, dla których agnostycyzm stał się zbyt mainstreamowy.
Ludzie mogą spokojnie komunikować się na poziomie abstraktów. Skoro można rozmawiać o matematyce, filozofii i uczuciach można spokojnie rozmawiać o Bogu. Mimo, że żadna z powyższych dziedzin nie operuje na namacalnych desygnatach.
Co do definicji, to wskazuje ona na cechy wspólne dla kategorii obiektów, nie na cechy dystynktywne.
Cytat:Podobnie Nowy Jork możemy zdefiniować na miliard różnych sposobów w taki sposób, w zależności od stanu wiedzy naszego interlokutora, któremu chcemy przedstawić o jakim mieście mówimy. I MOŻNA to zrobić w sposób jednoznaczny - tak, żeby bez mała trafił, że MUSI chodzić o Nowy Jork.
To o czym mówisz to nie jest definicja, tylko opis. Definicje odnoszą się do abstraktów (np. komunizm, zazdrość, laryngologia) albo kategorii obiektów dzielących wspólne cechy.
Jednostkowy byt o cechach wyłącznych dla niego (Bóg) nie mieści się w żadnej z powyższych kategorii.
A gdyby nawet się mieścił, nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby zdefiniować Boga i rozmawiać o nim na gruncie sporządzonej definicji. Ma to dokładnie tyle samo sensu, co rozmawianie o motoryzacji. Wystarczy, żeby obie strony wiedziały, co to jest motoryzacja i co wchodzi w zakres pojęcia.
Dlatego moim zdaniem "ignostycyzm" to hipsterska demagogia dla tych, dla których agnostycyzm stał się zbyt mainstreamowy.

