Cytat:Ja komunikację rozumiem jako ciąg informacja - przekaz - rozumienie - reakcja. Nie natomiast jako wykucie pewnej sekwencji słów na pamięć i jej odtworzenie.
Nie będziesz brał cudzych bogów przede mną.
Nie będziesz wzywał imienia pana Boga swego nadaremno.
Pamiętaj, aby dzień święty święcić.
Jakoś tak to szło.
Jak rozumiem, Twoim zarzutem był brak zrozumienia i reakcji wobec tego rodzaju dyrektyw.
Ale wierni na nie reagują: nie wyznają innych bóstw, nie przeklinają imieniem bożym i w niedzielę chodzą do świątyni.
Cytat:Bo ten Łukasz Wydrwikowski to jednak facet, którego możesz zdefiniować na milion sposobów, a im pełniejszy opis tym bardziej wiem czy przedstawiony mi facet jest Łukaszem Wydrwikowskim, o którego mi chodzi. A jeśli nie wiem, to mogę domniemywać lub nawet się mylić w przypisaniu komuś bycia Łukaszem Wydrwikowskim. Mówię jednak cały czas o rzeczach z doświadczenia. Taka rzecz nie zachodzi w przypadku słowa "Bóg", któremu nic nie można przypisać bo nie ma nic empirycznego na czym te cechy można "zawiesić" - choćby błędnie.
Czy zdanie "elfy mieszkają w Rivendell" jest dla Ciebie sensowne? Też nie ma w nim żadnego odniesienia do empirii. Przykład jest o tyle dobry, że prawdziwość tego zdania możesz zweryfikować wyłącznie w odniesieniu do świętej księgi.
Moim zdaniem cechy możesz "zawiesić" na czymkolwiek, nawet na bytach fikcyjnych albo postulowanych hipotetycznie. W najgorszym razie takie zdania będą nieweryfikowalne, ale będą sensowne.
Cytat:Oczywiście że desygnat słowa "Bóg" wiązał się na początku z doświadczeniem - politeizm grecki był hipotezą empiryczną obaloną po wdrapaniu się na górę Olimp. Aby religia mogła przetrwać "Bóg" musiał się stać abstrakcją, nieweryfikowalną i niefalsyfikowalną, w ogóle nijaką.
Falsyfikowalność jest kryterium poprawności teorii naukowych, nie sensowności twierdzeń. Zgadzam się z Tobą, że Bóg jest nieweryfikowalny i niefalsyfikowalny na gruncie zarówno wiary, jak i nauki. Nie zgadzam się, że Bóg jest abstraktem, skoro postuluje się jego realne istnienie.
Żadne z powyższych nie neguje sensowności pojęcia.
Zarzucasz religii, że "uciekła" w transcendencję przed narzędziami metody naukowej i uniknęła możliwości takich ataków, jak opisany przez Ciebie szturm na Olimp. Transcendencja jest jednym z najwcześniejszych atrybutów Boga i nie została mu przypisana jakoś niedawno, wobec której to okoliczności trudno formułować zarzuty o oportunizm.
Pisałeś wcześniej, że "Bóg to ten, który jest najdoskonalszy, najbardziej miłosierny etc" - i że taki rodzaj opisu nie ma sensu, bo nie pozwala "wyłowić" żadnej istoty z językowego szumu.
Otóż pozwala.
W czasoprzestrzeni mogą istnieć dwa i więcej twory jednakowe konstrukcyjnie. Mogą istnieć dwa identyczne budynki, dwóch ludzi genetycznie identycznych i nawet zachowujących się tak samo - jest to może mało prawdopodobne, ale możliwe na gruncie logicznym. Jest możliwe, dopóki dwa zjawiska o identycznych pozornie parametrach rozdzielone są w przestrzeni (tzn. dzieją się gdzie indziej) albo w czasie (tzn. dzieją się kiedy indziej). Gdyby zrównać wszystkie parametry obiektów konstrukcyjnie identycznych, tzn. sprowadzić je do tej samej funkcji w czasoprzestrzeni, zostałyby "skrócone" jeden do drugiego.
Słowem, jeśli obiekt a niczym się nie różni od obiektu b i oba obiekty zajmują ten sam wycinek przestrzeni i ten sam wycinek czasu, to obiekt a=obiekt b.
Jeżeli Bóg jest transcendentny, to istnieje poza przestrzenią i czasem.
Zatem zestaw cech jest dla niego wystarczającym opisem, gdyby bowiem istniała inna istota posiadająca te same cechy, zostałaby sprowadzona do Boga, byłaby z nim tożsama. W rzeczywistości pozbawionej przestrzeni i czasu jedynym dostępnym parametrem są "jakości", pojęcie "ilości" nie miałoby w takim układzie zastosowania.

