pilaster napisał(a):49 użył magicznego sformułowania, które całkowicie otworzyło drogę do serca Sally (w przenośni i dosłownie)
"We are more effective team"
:lol2:
Trywializacja. Serwis obejmował szerszy zakres niż tylko zmiana baterii. Skoro Jack potrafił nawet przeprogramowywać drony, to po coś mu tą umiejętność Sally dała.
1. Magiczne sformułowanie to jedno, tylko po co było utrzymywać 49 dalej przy życiu, skoro Tet mógł sam wciągnąć statek i z Julią (która wszakże okazała się Malcolmem) dać sobie radę samodzielnie (tak jak z oryginałami Jacka i Victorii)? Podejrzliwości względem wizyty Jacka Tet nie brakowało, mógł więc załatwić 49, tak dla pewności, bo przecież nie miał on dla niego żadnego znaczenia- sentymentem do żonki nie różnił się od reszty "klonów". Ważna była tylko Julia.
2. Jeśli Sally, jako sztuczna inteligencja, dała Jackowi umiejętność programowania dronów, jeśli go tego nauczyła (rozumiem, że tu wchodzi w grę jakiś e-learning
), to wszak mogła z pomocą swoich nieorganicznych robotów naprawiać inne roboty. Jeśli poradziła sobie z konstrukcją statków i domostw, wraz z elektroniką służącą komunikacji, dostosowaną do użytkowania przez ludzi, dała by sobie radę z produkcją i konserwacją całej maszynerii potrzebnej do ataku i terraformowania- nie marnując zasobów i czasu na sporządzanie za pomocą tej maszynerii infrastruktury potrzebnej dla funkcjonowania technicznych. Nie trzeba też być paranoikiem, żeby obawiać się zawodności systemu wykorzystującego ledwie poznane- więc pewnie nie dość dobrze znane- obce istoty, które są częścią wrogiego gatunku. Jeśli potrzeba zaś większej elastyczności robotów, można przywieźć ze sobą przepis na organiczną inteligencję, całkiem dobrze przygotowaną do udziału w ataku i przekształcaniu Ziemi, która nie sprawi podobnych niespodzianek, jak Jacek. extra-3. Samo syntetyzowanie sztucznych Jacków, dla otrzymania których przecież nie wystarczył przepis z DNA (więc sobie tak po prostu w sztucznych macicach-kapsułach nie mogli sami rosnąć; w grę przecież wchodzi otrzymanie mega-złożonej struktury neuronalnej, odtworzenie każdej potrzebnej synapsy, mózgu zawierającego już w sobie język i wszelkie inne kompetencje, jakie posiadali Jacek i Viki po "wymazaniu pamięci"), to przedsięwzięcie wymagające kilka razy większej precyzji i poznawczych zdolności, niż posiadał Jacek- ani zmienianie baterii, ani nawet programowanie drona nie mogą się z tym równać. Od początku więc rola Jacków i Victorii w całym przedsięwzięciu jest bez sensu. Jacek może i potrafi naprawić drona z pomocą gumy do żucia, ale sam nie ma nawet pojęcia o części niesamowitej struktury mózgu, która mu tę zdolność daje.*
Także tego, nie róbmy poważnej wizji kosmicznego zderzenia cywilizacji z widowiska i dramatu, jakim jest "Niepamięć" .

Edit:
* Inaczej mówiąc, albo Tet jest ograniczony i potrzebuje sprawności ludzkiej do pomocy, ale wtedy nie potrafiłby tych ludzkich robotów stworzyć, albo też Tet nie jest tak ograniczony, ale wtedy też nie potrzebuje ludzi do pomocy i ich nie tworzy. No chyba, że Tet był umówiony ze scenarzystą, że robi taką akcję dla dobra widowiska.
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."

