Łoś napisał(a):Naprawianie błędów politycznych i gospodarczych kosztem pracownika?
A dlaczego nie? W Grecji to nie elity i finansjera były beneficjentami tamtejszego socjalnego systemu tylko zwykli obywatele. Skoro przez wiele lat żyli na kredyt ponad stan to nie widzę nic złego w tym, że teraz muszą ponosić konsekwencje.
Grecy łażą z transparentami, "nie chcemy płacić za nie nasz kryzys". Tylko, że ten kryzys jest całkowicie ich. Przypominają mi lekkoducha żyjącego całkiem nieźle z pensji rodziców, który po ich śmierci nagle budzi się w twardej rzeczywistości i za swój ciężki los wini każdego oprócz siebie.
Smutne jest jedynie to, że z lekcji udzielonej Grekom nikt nie wyciąga wniosków. A osoby takie jak Guz czy Duda wydają się wpost marzyć o zafundowaniu nam tego scenariusza. Tylko jak sam zauważyłeś scenariusz grecki w Polsce to będzie masakra. My po prostu za bardzo nie mamy z czego już spadać
Jak w okresie "prosperity" w latach 2005-2007 z kraju wyjechały za chlebem 2 mln ludzi to co będzie w okresie prawdziwego kryzysu ??Baptiste napisał(a):W takim razie to nie jest ciekawa perspektywa. Paradoksalnie lepiej wyszły kraje które w historii ogłosiły bankructwo i zaprzestały spłacania wierzycieli. Zamroziły depozyty i odmrażały gdy wyszły na prostą.
Przykład-Argentyna po sytuacji z 2000.
Teraz znów się tam psuje (od jakiegoś roku) ale to dzięki pani Kircher, która jeśli chodzi o celowanie w dobre działania państwowe jest tylko trochę lepsza od Mugabe.Niekompetencja pierwszej klasy.
W Grecji bankructwo nie wchodziło w grę ze względu na interesy Niemiec i strefy Euro. Zresztą to też nie jest takie dobre rozwiązanie - i również powoduje spadek popytu - kraj który zbankrutował nie wypłaca w całości rent i emerytur i innych świadczeń.
Cytat:
Bez cięć by się nie obeszło. O ile nie chcielibyśmy bawić się w takie zagrywki jak celowe obniżanie wartości waluty to warto byłoby dokonać cięć tylko tam gdzie będą one rodziły nadzieję na zwiększenie wzrostu gospodarczego (najlepszej i najczystszej metody na ograniczenie długu).
Tzn. np. zmniejszenie opodatkowania od działalności gospodarczej, uproszczenie prawa podatkowego, itp.
I oczywiście analogicznie do tego dokonanie takich cięć, które pozwoliłyby na wprowadzenie tego planu.
Takie cięcia miałyby racjonalne uzasadnienie i byłyby ściśle dostosowane do celu jakim jest wprowadzenie zmian na korzyść szybszego wzrostu gospodarczego. Gdy natomiast cięcia dokonywane są na podstawie rzuconego ultimatum i nęcącej marchewki (europejskiej kasy-zapomogi) to wychodzi tak jak wyszło.
Owszem ciąć trzeba mądrze a nie rąbać jak pijany drwal w drzewo. Cięcia polegające na ograniczeniu biurokracji a cięcia polegające na zaniechaniu budowy infrastruktury czy też ograniczeniu dostępu do edukacji będą miały zupełnie inne skutki.
I masz rację, że pierwsze powinno być pobudzenie gospodarki przez rozsądne reformy - ale tutaj znowu mogą okazać się konieczne cięcia np w celu obniżenia podatków.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"


Niekompetencja pierwszej klasy.