pilaster napisał(a):Jak też zwykle bywa w przypadku dzieł pionierskich, nowatorskich, zrywających z hołdowaniem dotychczasowym stereotypom
Uwaga, spoilery (trochę)!
Obejrzałem. Przeczytałem tym razem całość recenzji. No ale cóż, film jest po prostu nieciekawy. Tzn. historię się przyjemnie śledzi, nie ma nudy, ale to wszystko już było: "Matrix", "Trzynaste piętro", "Moon", "Mroczne Miasto", dostarczanie ładunku na Tet niczym z "Dnia niepodległości"... Kurcze, "Wyspa" nawet się przypomina. Ba, "Wall-E"! To nie jest arcydzieło, ale techniczne cacuszko, całkiem estetyczne, dopracowane, ale znowu amant ratuje świat! Pamiętam wielką reklamę filmu w Katowicach z Cruisem i odpuściłem rzecz właśnie ze względu na wyobrażenie o tym, że znowu główny bohater będzie robił za mesjasza...
Walka ze sztuczną inteligencją też już była... w "2001: Odeseja kosmiczna". Sally w swym prawdziwym obliczu na Tet jakoś dziwnie przypomina HAL-a 9000.

Mimo wszystko to dobra rzecz i miła odmiana po durnym "Elysium". Dzięki za polecenie.
Edit:
Jeszcze jedno. Kwestia tożsamożci głównego bohatera jest kompletnie spieprzona, filozoficzne denko niestety. Jacuś Harper w wersji 49 tak samo dobry dla żony, jak oryginał. Spotkanie po latach z klonem męża, ale od razu iskrzy, będzie z tego dziecko nawet. Klon umiera, ale na koniec i tak zestarzeją się razem- Julia i Jacek w wersji 52- w hatce zbudowanej przez wersję Jacka nr 49. Come on!
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."

