Jeśli można...
Nie chciałem czytać dalszej części artykułu zawierającej spoilery o "Niepamięci", bo właśnie miałem się za oglądanie tegoż zabrać, ale jeszcze nie mam kupionej wersji DVD.
Ostatnio miałem okazję przeczytać "Grę Endera". Oprócz kilku głupot jak statki, których pasażerowie oddychają tlenem produkowanym przez rośliny czerpiące wodę z zamkniętego obiegu czy historia przeludnionej Ziemi, obraz nie tak wcale dalekiej przyszłości, jaki O.S. Card przedstawia czytelnikom jest spójny logicznie z naukowego punktu widzenia i ciekawy. To jedna z nielicznych dobrych książek SF, którą da się przeczytać w kilka godzin. I choć oczywiście ma tu znaczenie sama jej objętość (niecałe 300 stron), to również istotny jest użyty język - niezawoalowany i bez pojęć, których znaczenia czytelnik musi się domyślać, często nawet przez całe opowiadanie (jak w przypadku Dukaja) oraz styl, bez przerostu formy (psychologizm czy długaśne i nudne rozważania etyczne), z interesująco poprowadzonym ciągiem połączonych ze sobą sensownie zdarzeń (głównie skupiających się na tytułowym bohaterze, ale również na jego rodzeństwie). Muszę porównać swoje doświadczenia książkowe z filmem, bo ostatnio powstał.
Co do tytułów z "ambitnej" gałęzi kina SF, to mogę z czystym sumieniem polecić "Moon" - zawiera relatywnie, jak na SF, niewiele efektów specjalnych, ale za to film porusza wiele nurtujących ludzkość kwestii związanych z niedaleką przyszłością i ewentualną kolonizacją (czy, jak to kiedyś powiedział Asimov, "półkolonizacją", a więc "zasiedleniem" Księżyca przez roboty pracujące na korzyść cywilizacji ludzkiej) naszego naturalnego satelity.
pilaster napisał(a):[Pandorum jest] Wizualnie i koncepcyjnie nieco podobny do osławionego i wielokrotnie przechwalonego „Obcego”,Hmmm. Bardziej do "Event Horizon". Zresztą twórcy "Pandorum" nie ukrywali inspirowania się tym własnie tytułem w swojej produkcji.
Nie chciałem czytać dalszej części artykułu zawierającej spoilery o "Niepamięci", bo właśnie miałem się za oglądanie tegoż zabrać, ale jeszcze nie mam kupionej wersji DVD.
Ostatnio miałem okazję przeczytać "Grę Endera". Oprócz kilku głupot jak statki, których pasażerowie oddychają tlenem produkowanym przez rośliny czerpiące wodę z zamkniętego obiegu czy historia przeludnionej Ziemi, obraz nie tak wcale dalekiej przyszłości, jaki O.S. Card przedstawia czytelnikom jest spójny logicznie z naukowego punktu widzenia i ciekawy. To jedna z nielicznych dobrych książek SF, którą da się przeczytać w kilka godzin. I choć oczywiście ma tu znaczenie sama jej objętość (niecałe 300 stron), to również istotny jest użyty język - niezawoalowany i bez pojęć, których znaczenia czytelnik musi się domyślać, często nawet przez całe opowiadanie (jak w przypadku Dukaja) oraz styl, bez przerostu formy (psychologizm czy długaśne i nudne rozważania etyczne), z interesująco poprowadzonym ciągiem połączonych ze sobą sensownie zdarzeń (głównie skupiających się na tytułowym bohaterze, ale również na jego rodzeństwie). Muszę porównać swoje doświadczenia książkowe z filmem, bo ostatnio powstał.
Co do tytułów z "ambitnej" gałęzi kina SF, to mogę z czystym sumieniem polecić "Moon" - zawiera relatywnie, jak na SF, niewiele efektów specjalnych, ale za to film porusza wiele nurtujących ludzkość kwestii związanych z niedaleką przyszłością i ewentualną kolonizacją (czy, jak to kiedyś powiedział Asimov, "półkolonizacją", a więc "zasiedleniem" Księżyca przez roboty pracujące na korzyść cywilizacji ludzkiej) naszego naturalnego satelity.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
