Ukraina to państwo przemysłowe. Usługi nie stanowią chyba nawet 1/4 PKB kraju. Inflacja na niewyobrażalnym dla nas obecnie poziomie dwucyfrowym (i to od kilku lat), wysokie bezrobocie (jak to w państwach industrialnych po elektronizacji procesów produkcji), z drugiej zaś strony - wzrost PKB jest znaczny i gwarantowany jedynie przez wschodni eksport (do Białorusi, Rosji i Kazachstanu). Ukraina rozwija się dzięki wschodniemu sąsiadowi, który łaknie produktów ukraińskich, ale z drugiej strony nie bije się o nie specjalnie. Gdyby Rosja (a za nią w sprzężeniu gospodarczym podążyłaby wspomniana Białoruś i Kazachstan) nałożyła jakieś restrykcje ograniczające wymianę handlową z Ukrainą, ta popadłaby w recesję. Ukraina przede wszystkim potrzebuje dywersyfikacji gospodarczej, zwiększenia udziału usług i wymiany handlowej z Zachodem zanim zacznie proces akcesyjny do UE. Moim zdaniem, Janukowycz nie chce wchodzić po ciemku do pokoju zwanego "Unią", nie dlatego, że jest "rosyjskim agentem", jak to go wiele środowisk ukraińskich euroentuzjastów ostatnio określa, ale po prostu wie, że najpierw należy zorganizować sobie światło.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
