pilaster napisał(a):jednak mają oni wystarczająco dużo z niego, aby stanowić substytut. Zresztą pisząc o nich "klony' dokonujemy pewnego uproszczenia. To nie sa prawdziwe klony (tacy jak bracia bliźniacy), tylko coś w rodzaju biorobotów, nie tylko idebtycznych genetycznie, ale też z identycznie 'zaprogramowaną" psychiką, opartą na psychice oryginału
Substytuty, które są tylko na oryginale oparte, ale same też różnią się od siebie swoimi doświadczeniami. Być może Beech podsuwał Harperowi lekturkę, ale właśnie po to, by w nim dokonać zmiany.
Ostatecznie zaś chodzi mi o to, że Kosinski każe pani Harper tak gładko przejść do porządku nad tym, że jej mąż nie żyje (łza się w jej oku zakręciła, owszem, ale...), a jakaś obca SI stworzyła wzorując się na jego fizycznej i psychicznej konstytucji hordy zaprogramowanych technicznych, z których nic, tylko brać kolejne wersję męża, kiedy poprzedniej się zemrze. Tak naprawdę najciekawszy problem, jaki się w tym filmie wyłania, zostaje zignorowany niemalże, pani Harper rzuca jakimś frazesem, że Tech-49 tak naprawdę "w środku" jest jej mężem- i już mogą się kochać. Cały głęboki fałsz tej sytuacji, który rzekoma identyczność technicznych może tylko pogłębić (bo jak Jack Harper, jej mąż, ma pozostać tożsamy ze sobą, kiedy są go dziesiątki, może tysiące?), pozostaje załatwiony łzawą scenką. Ja wiem, może pani Harper wystarczył substytut, może nie jest tak czuła na podobne "niuanse", ale nie po to w filmie kreuje się tak problematyczne kwestie, żeby je zbyć tak łatwo.
BTW, jako katolik powinieneś zwrócić uwagę na problem niszczenia życia poczętego.
Te setki, a może więcej "embrionów" Jacka i Victorii zabite na statku wołają o pomstę do nieba. ;] No chyba, że to nie ludzie, ale co wtedy z nr 49 i 52?
Cytat:Po pierwsze to nieprawda, bo filmu SF, w którym by Obca SI manipulowała ludźmi do swoich celów w tzw "realu", a nie w przestrzeni wirtualnej, jeszcze nie było.Jeśli Tobie to wystarczy do zachwytów nad nowatorstwem, to ok. Dla mnie to błahostka. Prawdziwie ciekawy problem obcej inteligencji pojawia się np. w "Ślepowidzeniu" Wattsa. Szkoda, że film SF jest 100 lat za literaturą gatunku.
Poza tym jak AI, która wyraźnie nie domaga w komunikacji z człowiekiem, potrafiła manipulować neuronalnymi korelatami myśli, aby w umysłach technicznych wytworzyć przekonania o końcu wojny, wygranej ludzkości, o przydzielonej misji? Hmmm? *
Cytat:Po drugie, twórca, czy to literatury, czy filmu ma pełne prawo do zapożyczania, zżynania, inspirowania się, odnoszenia, etc do poprzedników. Liczy się tylko to, co wyjdzie na końcuJa mu tego prawa nie odbieram. Mało tego, film mi się podobał. Ale na końcu nie wyszło nic przełomowego- do takiej opinii z kolei prawo mam ja. ;]
Cytat:A co konkretnie? Nie pisałem o niej, bo faktycznie nie jest to najsilniejsza strona filmu, ale dość zgrabnie go ilustruje. Przyczepić się nie ma do czego.Dzielę się tylko wrażeniem. Dla mnie muzyka tu była często niepotrzebna, nachalnie wcinała mi się w obrazy.
------Edit:
* Właściwie, zreflektuję się, bo ta niepamięć po coś w filmie przecież była. Co nie zmienia faktu, że wywołanie podobnej amnezji, przy zachowaniu tego, co trzeba, właściwej sprawności i kompetencji, wymaga i tak pewnej selektywności i zrozumienia korelacji mózg-myśl.
"Tak bowiem wyglądają spory między idealistami, solipsystami i realistami. Jedni atakują normalną formę wyrazu tak, jakby atakowali jakąś tezę; drudzy bronią jej, jakby konstatowali fakty, które każdy rozsądny człowiek musi uznać."

