exodim napisał(a):A ta armia klonów, która walczyła z ludźmi... Co z nimi było? Byli zahipnotyzowani jacyś czy co? Czy może opacznie zrozumiałem słowa Malcolma Beecha, który powiedział Jackowi: "i załatwili nas za pomocą naszych najlepszych - za pomocą armii twoich klonów".
Najwyraźniej. Błędem byłoby zakładanie, że Beech w każdej sprawie mówił zawsze i wyłącznie prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. W końcu, podobnie jak Tet-Sally próbował manipulować 49 poprzez np podrzucanie odpowiednich lektur. To również mógł być element podobnej taktyki, aby wzbudzić w 49 poczucie winy. Beech był w końcu jedyną, oczywiście poza samym tetrahedronem, istotą, która oglądała atak Tet na własne oczy. Mógł zatem dowolnie tamtejsze wydarzenia poprzekręcać, wreszcie zwyczajnie coś się mogło dziadydze normalnie pop...dolić z pamięcią. W końcu 80 lat to wiek nie w kij dmuchał :roll:
Domyślam się, że Tet wykorzystywał w czasie wojny klony nieco bardziej subtelnie, jako prowokatorów i przynętę. Ot, zjawiał się w dowództwie ciągle jeszcze walczących wojsk "Jack Harper" i oświadczał, że właśnie "uciekł z niewoli" i teraz pokaże jak najlepiej trzeba uderzyć Tet w czuły punkt... I pewnie był przekonywujący, bo sam w to wierzył, podobnie jak 49 wierzył w swoją misję.
Cytat:Mógłbym się jeszcze trochę czepiać działania tetu. Niby takie AI rozbudowane i w ogóle super, a w praktyce działało gorzej niż w nowym Total Warze.
Czyli bardziej realistycznie

Cytat:. W końcu takich klonów Jacka było wiele, a i ta osoba, która przybyła w kabinie hibernacyjnej miała zginąć,
Oczywiście że nie. Osoba w kabinie to była szansa na skonstruowanie "more effective" teamu. Już o tym pilaster pisał. A efektywność działań była najwyraźniej dla Tet priorytetem, skoro się tak uporczywie o nią dopytywał. Stąd Sally podjęła ryzyko, najwyraźniej będąc przekonana, że 49, nawet wrogo nastawiony, nie będzie w stanie wyrządzić poważniejszych szkód. No bo skoro nawet "oryginalny" Harper nie zdołał... :roll:

