z innego forum, użytkownik andee:
Cytat:Jeszcze odnośnie Ukrainy... Tak sobie pomyślałem, że gdy piszę o nagich CDS-ach, to chyba nie rozumiecie o czym piszę :grin: Bo akurat w przypadku Ukrainy dominuje sposób przekazu, który świetnie zdiagnozował i opisał Noam Chomsky: http://codziennikfeministyczny.pl/chomsk...czenstwem/ ) - szczególnie sprawdza się punkt 1, 2, 4, 5, 6 i 7, a w niedalekiej przyszłości punkt 9
Dlatego spróbuję jeszcze wytłumaczyć, o co chodzi w tych CDS-achWłaśnie na przykładzie Ukrainy.
Maj 2013 roku. Prawdopodobieństwo bankructwa Ukrainy (tego, że Ukraina nie wykupi swoich obligacji) wg rynków finansowych jest dość wysokie - wynosi 6%, czyli 0,06. To odpowiada 600 pkt. indexu na rynku CDS.
Powiedzmy więc, że reprezentuję fundusz inwestycyjny, który ma obligacje ukraińskie wartości 100 mln dol. oprocentowane na 9% rocznie. Minimalizując ryzyko (czując, że Ukraina może nie wykupić swoich obligacji) płacę więc 6 mln dol. (6%) za ubezpieczenie. Jeśli Ukraina obligacje wykupi, będę 3 mln dol. do przodu, jeśli nie - nic nie stracę.
Instytucja bankowo-ubezpieczeniowa bierze ode mnie te 6 mln dolarów, ale ryzykuje, że w przypadku bankructwa odda mi 100 mln dol. Ubezpiecza jednak w ten sposób papiery dłużne setek różnych podmiotów (państw, banków itd.), więc jeśli nawet jakiś ułamek z nich zbankrutuje, i tak będzie do przodu.
Dopóki obroty na rynku CDS były adekwatne do obrotów na rynku papierów dłużnych, i służyły bezpieczeństwu inwestorów (minimalizowaniu ryzyka) - wszystko grało.
Ale gdzieś pod koniec pierwszej kadencji Busha ten rynek totalnie zderegulowano. Co więcej pozwolono funkcjonować na nim prywatnym funduszom, które wcale nie posiadają obligacji... Doszło więc do takiej sytuacji: mogę ubezpieczyć statek (którego nie jestem właścicielem, który nie transportuje moich dóbr) i zgarnąć olbrzymie ubezpieczenie, jeśli ten statek zatonie. Nie trzeba dodawać, jaką stworzyło to pokusę dla niektórych, bezwzględnych graczy rynkowych.
Powstał wskutek tego tzw. rynek nagich CDS-ów. Między 2004 a 2007 rokiem - wskutek bushowskiej deregulacji - obroty na tym nagim już rynku CDS-ów wzrosły ponad dziewięciokrotnie, do poziomu 58 bln dolarów (!) Spekulacja na rynku nagich CDS-ów pogrążyła m.in. Irlandię, Grecję i zniszczyła gospodarki krajów południa Europy. W jaki sposób? Wróćmy do przykładu Ukrainy.
Dzięki rynkowi nagich CDS-ów, w maju 2013 r. - wcale nie posiadając obligacji za 100 mln dolarów - mogłem je "ubezpieczyć". Czyli de facto: zawrzeć na rynku zakład, że Ukraina zbankrutuje. Stawiając w maju 2013 r. 6 mln dolarów na to, że Ukraina nie wykupi swoich rocznych obligacji, mogę wkrótce zarobić (jeśli tak się stanie) 100 mln dol. Mamy więc sytuację jak u bukmachera - obstawiamy bankructwo Ukrainy po kursie 16,67![]()
Takich cwaniaków jak ja może być jednak coraz więcej... Rynek reaguje na to dość nerwowo - skoro ktoś systematycznie stawia, że nasz umowny statek (państwo) zatonie, to kursy na to zdarzenie systematycznie lecą w dół... W przypadku Ukrainy, we wrześniu 2013 kurs spadł do wartości 8,0 - na rynku CDS oznacza to 1225 pkt. (koszt ubezpieczenia długu wyniósł 12,25%).
Co wtedy robię? Jako względnie uczciwy i mało chciwy inwestor, który nie chce zatopić państwa, wykorzystuję panikę i przyjmuję zakład odwrotny. Zawieram zakład, że zapłacę 100 mln dolarów komuś, kto mi dziś da 12,5 mln dolara w ramach ubezpieczenia swoich 100 mln obligacji (które ma, albo których nie ma - bo być może też sobie nimi spekuluje)
Jestem więc już na plusie - zarobiłem 6,5 mln dol. Bo jeśli Ukraina zbankrutuje - dostanę 100 mln dolarów z pierwszego zakładu i z tego opłacę drugi zakład. W cztery miesiące osiągnąłem więc 108,3% zysku.
Tak bawią się dziś na rynkach (od rynku FOREX, przez rynek CDS po rynki żywności) wielkie banki inwestycyjne. Najpierw kupują określone papiery, później kierują nastrojami rynku poprzez niby niezależne agencje ratingowe (podsycając panikę, lub wybitnie uspokajając nastroje). A wszystko po to, by w krótkim czasie realizować krociowe zyski, kosztem drobniejszych inwestorów, reagujących euforią lub paniką na pozornie obiektywne informacje.
Ale są jeszcze tzw. fundusze-sępy. One nie zadowalają się dwu- czy dwuipółkrotną przebitką w pare miesięcyOne idą na całość... Czyli jeśli w maju 2013 r. postawiły 6 mln dolarów na to, że Ukraina zbankrutuje, to są zdeterminowane, by osiągnąć cel. Jeśli Ukraina zbankrutuje, zarobią bowiem nie 108% wkładu, ale... kilkanaście razy więcej. Tylko czekają więc na to, aż Janukowycz ogłosi bankructwo.
Cel (bankructwo) nie jest trudny do osiągnięcia. Wystarczy jeszcze więcej kasy postawić na bankructwo państwa (wzmóc panikę na rynku), by jeszcze bardziej wzrosły koszty ubezpieczenia długu. Wzrost ubezpieczenia długu naturalnie powoduje bowiem wzrost oprocentowania obligacji - aż do takiego poziomu, w którym państwu nikt już pieniędzy nie pożyczy (bo musi ponieść zbyt duże koszty ubezpieczenia albo ponieść zbyt wielkie ryzyko). Państwu nie pozostaje wtedy nic innego, jak tylko ogłosić bankructwo.
W takiej sytuacji zawsze jednak wkracza dobry wujek - Międzynarodowy Fundusz Walutowy. MFW próbuje tu godzić interesy różnych graczy. W jaki sposób działa MFW? Zawsze tak samo - próbuje zmusić kraj do zaciskania pasa - by państwo jednak spłacało w sporej części ten haracz (od pożyczonych pieniędzy) jak w Providencie i by wielkie instytucje finansowe ubezpieczające długi nie poniosły strat. Wykazuje też dobrą wolę, proponując państwu umorzenie części obligacji (co w nikogo nie uderza - wielkie instytucje finansowe mogą w końcu rozliczyć część zakładów na bankructwo jako wygrane, i zapłacić funduszom-sępom pieniądze z puli ubezpieczeń, które wcześniej od nich przyjęły = i wilk syty, i owca cała).
MFW realizuje przy tym interesy świata zachodniego. Wymaga więc globalizacji, prywatyzacji i deregulacji gospodarki - otwarcia rynku na żer wielkich korporacji zachodnich (tak jak w Grecji - zaciskajcie pasa, ale nie tnijcie wydatków na francuskie czy niemieckie czołgi i samoloty, i sprywatyzujcie wszystko co dochodowe łącznie z Totalizatorem). Korporacje zachodnie dzięki temu będą mogły drenować w jeszcze większym stopniu rynek wewnętrzny i przejąć lokalny rynek (niszcząc lokalnych przedsiębiorców i zabierając ich zyski).
Na Zachodzie są więc sami wygrani - spekulanci z rynku nagich CDS-ów zarobią trochę miliardów dolarów, instytucje finansowo-ubezpieczeniowe zminimalizują straty na jednym rynku (na innych cały czas zarabiając - Polska wydaje dziś na obsługę długu ok. 45 mld zł rocznie), korporacje zachodnie wchodzą na nowe rynki (drenując je do maksimum). Za wszystko płacą obywatele kraju, który spekulanci chcą "zatopić" (bo państwo musi zaciskać pasa). Oraz inne państwa (np. Niemcy), które w ramach "pomocy dla Grecji", a za chwilę "pomocy dla Ukrainy" tak naprawdę płacą te miliardy dolarów nie pogrążonym w długach państwom, ale pogrążonym w długach bankom, które straciły miliardy na zakładach (pseudo-ubezpieczeniach umorzonych obligacji). Mówi o tym np. dokument "Tajemnica Państwowa. Ratowanie banków" - Haralda Schumanna, wielokrotnie nagradzanego dziennikarza ekonomicznego z opiniotwórczej, berlińskiej gazety "Der Tagesspiegel", który postanowił sprawdzić co się dzieje z dziesiątkami miliardów Euro, którymi Niemcy ratowali i ratują Irlandię, Hiszpanię, Grecję czy Cypr (powstała z tego seria tekstów, a później fascynujący dokument, który pokazuje jaki kit wciskają ludziom politycy i media w całej Europie: to nie Niemcy ratują państwa strefy euro, które wpadły w tarapaty. Jest dokładnie odwrotnie! To Irlandczycy, Grecy czy Cypryjczycy - wskutek narzuconej im polityki cięć - płacą olbrzymią cenę za ratowanie głównie niemieckiego i francuskiego systemu bankowego. A państwa, w których demokracja nie jest fikcją - w których rząd odmawia zaciskania pasa czy regulowania długów za tych, którzy stracili miliardy na spekulacjach - właściwie nie istnieją, jedynym takim krajem okazała się malutka Islandia).
....jak łatwo wywołać echo w pustych głowach.


