Seth napisał(a):Bo wyżej stawiam przetrwanie narodu polskiego niż dobrobyt post-polskiej populacji. Jeśli projekt UE nie splajtuje, Polacy przestaną istnieć.Popatrz na to z drugiej strony. Od kiedy to wpływy rosyjskie są zainteresowane przetrwaniem Polski, a już w szczególności narodowości polskiej?
Rzeczywiście idealny model. Tyle, że nie ma szans wypalić nawet jeśli wszystkie czynniki niezależne bezpośrednio od polskie strony by w nim nam sprzyjały.
Czyli pomijając to, że adwokatem Ukrainy raczej będą Niemcy a nie Polska.
Do tego modelu trzeba myślącej perspektywicznie i w kategoriach interesu narodowego klasy politycznej. A takowej nie mamy. Mamy za to ludzi wychowanych w duchu serwilizmu, bezmyślnie realizujących wytyczne Brukseli i nie widzących problemu w tym, by sukcesywnie demontować nasz kraj.
W rosyjskiej strefie wpływów możemy sobie spokojnie olać gender, LGBT, żydowskie i niemieckie roszczenia, wychowywać młodych w duchu patriotyzmu (czyli mowy nienawiści z brukselskiego punktu widzenia), wzmocnić pozycję wartości chrześcijańskich w państwie, trzymać muzułmańską i kolorową imigrację w ryzach.
Alternatywną jest dalsze rozmywanie się w multi-kulturowym, tęczowym bagnie, do punktu gdy UE upadnie zostawiając nas skrajnie słabych wobec silnych Niemiec, będących głównym beneficjentem UE.
Rzecz jasna jako siłę dyskutującą z Rosją widzę tutaj Ruch Narodowy a nie nasz aktualny establishment. Czy by to miało szansę wypalić? Nie wiem, ale alternatywy udupiają nas tak, że warto się łudzić iż by wypaliło.
No właśnie, rosyjska strefa wpływów nie jest dla nas pod tym względem wcale lepsza od lewackiej, chociaż z całkowicie innych powodów.
Tradycyjnie jesteśmy w tym konflikcie po środku. I nie mamy zbytnio wyboru, jeśli chcemy jakiejkolwiek niezależności, koniecznie musimy sobie zrobić własną strefę wpływów.
A co do banderowców, prawda jest taka, że nawet jeśli by zajęli całą Ukrainę, to najgorsze co mogą co najwyżej się rzucić na mniejszości, pozbywając się wszelkich możliwych sojuszników na wschodzie jak i na zachodzie.
Gadać o Przemyślu sobie mogą, ale prawda jest taka, że tak w praktyce, to militarnie g**** mogą. W odróżnieniu od "rosyjskiej strefy wpływów", która właśnie na Krymie udowadnia po raz kolejny że może sobie pozwolić na takie przygody, oczywiście w obronie rosyjskich obywateli. I jeśli ten numer jej przejdzie, to będzie sobie pozwalała jeszcze bardziej.
"Rosyjska strefa wpływów" nie rozwiąże nam też problemów demograficznych, bo sama ma jeszcze gorsze, a to jest solidne "osiągnięcie". Wystarczy żeby lewactwo się nie zabrało za ich rozwiązywanie, i ewentualnie będzie kiedyś się je rozwiąże. Nawet jeśli będziemy mieli tylko 20 mln ludzi kiedy to się stanie.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.

