No ale nawet teraz z tym załatwianiem swoich interesów idzie mu jak po grudzie. To raczej wygląda jak chwytanie się każdej możliwości żeby nie wyjść na ostatniego nieudacznika co Ukrainę utracił. Najpierw poleciał Janukowycz, potem nowy rząd sprawnie zabrał się do szukania innych źródeł pieniędzy, potem się okazało że przykręcając kurek gazu też się da ciągnąć ten majdan, a jeszcze później okazało się że można przeprowadzić skok na kasę oligarchów i dopiero po tym wszystkim zaczęły być grubymi nićmi szyte reakcje na "zagrożenie". I to reakcje na zagrożenie de facto nie usuwalne więc żeby cokolwiek ugrać trzeba ryzykować. A przecież żaden Rosjanin jeszcze nie zginął, nic poważnego żadnemu się nie stało a usprawiedliwienie wojny na tym się opiera, w dodatku Jaceniuk robi wszystko odwrotnie niż było w Gruzji i nie prowokuje żadnych starć. Gdyby w Unii czy USA był ktokolwiek bardziej kompetentny to Rosji już by na Ukrainie nie było. A przy chęci aneksji czeka Rosję partyzantka i finansowanie rosyjskich separatystów. Zostaje robota a'la Naddniestrze i próba na ile mogą sobie pozwolić. I to też nie wychodzi bo tylko straszą choć do tej pory mogli już Lwów "wyzwalać". No i to ryzyko że gospodarka nie wytrzyma... Skoro jest takie ryzyko, a zyski nie pewne to taka gra jest nic nie warta. Na pyrrusowych zwycięstwach daleko nie zajedzie.
Sebastian Flak

