Patafil napisał(a):Jeżeli pracodawcami staną się skośni, którzy, w odrożnieniu od nas, będą preferować ludzi swojej rasy i pochodzenia...
Teraz przekonaj mnie, że teza ta nie jest tylko dogmatem twojej wiary.
Na rynku pierwsze co decyduje o zatrudnieniu to konkurencyjność. Całe te ideologiczne pierdy, które z siebie wyrzucasz schodzą na dalszy plan w starciu z praktycznymi kwestiami typu kompetencje konkretnego pracownika. Jeżeli takie posiadasz to pracę w Chinach, czy Japonii znaleźć jest relatywnie łatwo wbrew temu co z nędznym skutkiem usiłujesz twierdzić. Proponuję wyjść ze swojego małego rasistowskiego światka i rozejrzeć się wokół siebie.
Patafil napisał(a):Argen chce wpuścić czarnego jak noc Murzyna (rozumiem, że chodzi tu o kolor skóry, a nie poziom umysłowy). A o tzw. ,,affirmative actions'', które na ww. Harvardzie obowiącują, słyszałes? A o tym, że czarni nie są umysłowo zdolni do uzyskania niektórych umiejętności?
O "affirmative actions" słyszał i informuje ubogich umysłowo, że to też można sprawdzić. Zresztą nie jest to zbyt istotne w przypadku tak prestiżowego uniwersytetu... stawiam, że Patafil nawet wsparty wcześniej wspomnianą instytucją raczej by się nie dostał.
Imigrant nie ma mieć możliwości nauczenia się wszystkiego tylko umieć coś przydatnego dla społeczeństwa, do którego emigruje czego najwyraźniej po prostu nie rozumiesz. Przy tym to o czym piszesz nie jest tylko przypadłością czarnych, ale wszystkich populacji ludzkich.
Patafil napisał(a):Wspaniały i piękny słowotok! Typowo, notabene, lewacki... W dalszym ciągu czekam na konkrety o dobrodziejstwach multikulturalizmu. Proponuję konkretnie: punkt 1, 2, 3 etc.
Rozumiem, że takiego systemu nie ma. Dziękuję za odpowiedź.
Lubię kiedy ludzie przyznają mi rację.
Druga sprawa. Opisałem to jak postrzegam zjawisko imigracji i przy tym swoją wizję jego regulacji. Określiłbym cię jakoś adekwatnie, ale że mi nie wolno to wyłuszczę ci tylko to co czego w swojej niczym nieograniczonej przenikliwości nie zauważyłeś. Pierwsza i podstawowa kwestia, która odróżnia moją wizję polityki imigracyjnej od polityki prowadzonej w tej materii przez państwo o charakterze multi-kulti jest taka, że w przedstawionym przeze nie systemie na miejsce w granicach naszego pięknego kraju zasłużyłyby tylko osoby wykazujące gotowość do asymilacji lub już częściowo zasymilowane. Żeby dodatkowo ułatwić ci prawidłowe przyswojenie zamieszczonego tutaj przeze mnie tekstu dodam, że osoba zasymilowana z polską kulturą to nie taka, której kolor skóry zmienił z żółtej na biały albo co gorsza z czarnej na żółtą. Zrozum, że nie każdy kto nie jest rasistą (czyt. nie każda osoba, która zaczyna obgryzać paznokcie na widok biednego smolucha) jest zwolennikiem multi-kulti. Nie zamierzam przez to zaspokajać twoich "oczekiwań". Przykro mi.
Patafil napisał(a):O, to bardzo przepraszam! Tylko proszę mi łaskawie wyjaśnić, co jest dżumą, a co cholerą. Np. na początek: zalewanie kraju milionami mułłów i mudzynków jest... no właśnie?
No, ale ani dżuma ani cholera to nie są fikcyjne jednostki chorobowe...
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch
K.Bunsch

