Seth napisał(a):Nie bardzo. Ilościowo Niemcy nie wyrabiali. Mieli mniejsze zdolności produkowania nowych samolotów i uzupełniania strat. Strat poniesionych w bitwie o Anglię nigdy nie nadrobili w pełni. W czym wydatnie dopomogło lotnictwo aliantów obracające niemiecki przemysł w gruzy.Niemcy mieli najbardziej efektywne zakłady zbrojeniowe na świecie do końca wojny. Nawet naloty alianckie zintensyfikowane od 43r. nie zaburzały za bardzo produkcji lotniczej. Samych Me 109 naklepali pod bombami 12 000 sztuk. Nie mówiąc o FW 190 i innych.
A produkcja lotnicza do 44r. wzrastała sukcesywnie. Nie wiem o czym ty piszesz. Alianci mogli sobie bombardować, jak coraz większa część przemysłu była pod ziemią. Decydująca sprawa, to fakt utraty zajętych terenów przez armie lądowe. To pozbawiało surowców Niemcy, a nie naloty.
Większym problemem było paliwo (bo pozostalo tylko Ploesti Rumuńskie) i coraz większy brak kadry. Pomimo skracania czasów szkoleń w powietrzu dla nowych adeptów (w 44r. Niemcy skrócili ten czas do 110h, a np. RAF czy USAF miał ok. 320h) nie mogli zaoszczedzić paliwa.
Po prostu niemieccy lotnicy nie nadążali z odszczeleniem tego co im na tacy podawali ruscy i alianci. Masa ludzka zrobiła swoje. Dowody na to są przytłaczające, np. efektywność asów myśliwskich, jakość i parametry maszyn bojowych, nowe modele (Me 262). Panowali do 42 roku w powietrzu i nic im z tego nie przyszło. Co z tego, że panowali także w powietrzu pod Kurskiem jak siły ruskie lądowe zrobiły swoje. Co z tego, że angole od 43/44 panowali w powietrzu jak wlekli sie niemiłosiernie na lądzie i byli pół roku za ruskimi spóźnieni w kampaniach lądowych.
Ale to inny temat...

