lumberjack napisał(a):Są firmy, które mają dzienny zysk (zysk, nie obrót) rzędu kilkunastu tysięcy złotych, a których szefowie wolą kupić sobie nowego lexusa, albo zasponsorować drużynę rajdową niż dać pracownikom wypracowującym ten zysk jakąś głupią podwyżkę rzędu głupich 100 złotych.
Owszem są. Biorąc pod uwagę zasady wolnego rynku, jak myślicie, jakie jest wytłumaczenie? Wyższe zarobki osiągają zawody, których praca stanowi większą wartość. Co stanowi w polskich warunkach wartość pracy jako szef, a czego nie wymaga się na zachodzie, gdzie różnice w zarobkach są mniejsze?
Zgodnie z zasadą "pieniądze nie leżą na ulicy" Polacy powinni sami decydować się na szefowanie, na własną odpowiedzialność, skoro to taka perspektywiczna działalność. Co ich powstrzymuje?

