Obejrzałem Tangled, czyli Zaplątanych, disnejowską animację z 2010 roku.
Kilka rzeczy zwróciło moją uwagę. Uniwersum Tangled jest stosunkowo mroczne - jak na bajkę, oczywiście - i to w dość, subtelny, wysublimowany sposób. Owszem, pewną rolę w tworzeniu tego wrażenia odgrywa obfitujący w nasycone, ciemne barwy styl graficzny, ale to przedstawione w filmie postaci i ich modus operandi (a właściwie jedna postać - głównej antagonistki) wprowadza do filmu poważny, a może wręcz ponury nastrój. "Ta zła" nie próbuje po prostu zabić, czy inaczej skrzywdzić fizycznie (co zwykle w bajkach jest w pewien sposób bagatelizowane przy użyciu różnych środków narracyjnych) - jej celem jest psychicznie złamać, zmiażdżyć osobowość protagonistki, tak jak - być może za daleko idę tu w skojarzenia - np. robiła to z opornymi Partia w 1984 Orwella. Tego rodzaju zagrożenie niełatwo bagatelizować, a w połączeniu ze skojarzeniami, jakie ze sobą niesie, tworzy mroczną atmosferę, o której wspomniałem.
Wspominając o tym, nadmienię, że to wrażenie "ponurości" było u mnie w pewnym momencie tak silne, że chyba po raz pierwszy oglądając w bajce typowo bajkowe zakończenie, miałem wrażenie, że jest ono nie na miejscu i nie w klimacie. Nie chcę spojlerować, ale zakończenie filmu ciut wcześniej, z bardzo pesymistyczną konkluzją, dla starszego widza byłoby z pewnością dużo atrakcyjniejsze, bardziej katarktyczne.
Innym ciekawym elementem filmu jest zgrabne przedstawienie psychomanipulacji i różnego typu uzależniających i toksycznych relacji. Ponownie, nie oczekiwałem w bajce, skierowanej przecież głównie do dzieci, tak realistycznego ujęcia problemu, z uwzględnieniem różnych jego aspektów, takich jak zaniżanie poczucia wartości ofiary albo przerzucania na nią odpowiedzialności.
Do tego dochodzi interesująca postać głównej antagonistki, która wykracza poza szablonowy czarny charakter z bajek ("jestem zły, bo jestem zły" względnie "jestem zły, bo jestem brzydki"). Z początku nie wydaje się nam taka straszna, ale jej motywacje prowadzą ją od względnie neutralnych do coraz gorszych czynów, a jej wikłanie się w zło przedstawione jest bardzo wiarygodnie.
Poza tym, Tangled jest bardzo dobre pod względem warsztatowym. Relacja Flynna i Roszpunki jest bardzo dobrze poprowadzona, a ich wzajemna sympatia tworzy się w naturalny i niewymuszony sposób. Podobnie dobrze umocowany w przedstawionej historii jest rozwój osobowości tej dwójki - Flynn uczy się szczerości i otwartości wobec drugiego cżłowieka, a Roszpunka odnajduje swoją siłę i poczucie wartości. Humor trzyma odpowiedni poziom (Maximus jest świetny!), a elementy muzyczne (w końcu, formalnie, to musical) dobrze rezonują z pozostała częścią.
Generalnie każdemu, kto lubi bajki (a przynajmniej nie jest ich zapiekłym antyfanem) mogę ten film polecić. Mimo, że to "tylko bajka", spokojnie przebija atrakcyjnością dziewięćdziesiąt parę procent produkcji lądujących na ekranach kin.
.
.
.
Tak poza tym, oglądając nie mogłem się opędzić od skojarzeń z Bioshockiem Infinite, którego niedawno przeszedłem. Niby tak różne historie, a jednak tak podobne
Kilka rzeczy zwróciło moją uwagę. Uniwersum Tangled jest stosunkowo mroczne - jak na bajkę, oczywiście - i to w dość, subtelny, wysublimowany sposób. Owszem, pewną rolę w tworzeniu tego wrażenia odgrywa obfitujący w nasycone, ciemne barwy styl graficzny, ale to przedstawione w filmie postaci i ich modus operandi (a właściwie jedna postać - głównej antagonistki) wprowadza do filmu poważny, a może wręcz ponury nastrój. "Ta zła" nie próbuje po prostu zabić, czy inaczej skrzywdzić fizycznie (co zwykle w bajkach jest w pewien sposób bagatelizowane przy użyciu różnych środków narracyjnych) - jej celem jest psychicznie złamać, zmiażdżyć osobowość protagonistki, tak jak - być może za daleko idę tu w skojarzenia - np. robiła to z opornymi Partia w 1984 Orwella. Tego rodzaju zagrożenie niełatwo bagatelizować, a w połączeniu ze skojarzeniami, jakie ze sobą niesie, tworzy mroczną atmosferę, o której wspomniałem.
Wspominając o tym, nadmienię, że to wrażenie "ponurości" było u mnie w pewnym momencie tak silne, że chyba po raz pierwszy oglądając w bajce typowo bajkowe zakończenie, miałem wrażenie, że jest ono nie na miejscu i nie w klimacie. Nie chcę spojlerować, ale zakończenie filmu ciut wcześniej, z bardzo pesymistyczną konkluzją, dla starszego widza byłoby z pewnością dużo atrakcyjniejsze, bardziej katarktyczne.
Innym ciekawym elementem filmu jest zgrabne przedstawienie psychomanipulacji i różnego typu uzależniających i toksycznych relacji. Ponownie, nie oczekiwałem w bajce, skierowanej przecież głównie do dzieci, tak realistycznego ujęcia problemu, z uwzględnieniem różnych jego aspektów, takich jak zaniżanie poczucia wartości ofiary albo przerzucania na nią odpowiedzialności.
Do tego dochodzi interesująca postać głównej antagonistki, która wykracza poza szablonowy czarny charakter z bajek ("jestem zły, bo jestem zły" względnie "jestem zły, bo jestem brzydki"). Z początku nie wydaje się nam taka straszna, ale jej motywacje prowadzą ją od względnie neutralnych do coraz gorszych czynów, a jej wikłanie się w zło przedstawione jest bardzo wiarygodnie.
Poza tym, Tangled jest bardzo dobre pod względem warsztatowym. Relacja Flynna i Roszpunki jest bardzo dobrze poprowadzona, a ich wzajemna sympatia tworzy się w naturalny i niewymuszony sposób. Podobnie dobrze umocowany w przedstawionej historii jest rozwój osobowości tej dwójki - Flynn uczy się szczerości i otwartości wobec drugiego cżłowieka, a Roszpunka odnajduje swoją siłę i poczucie wartości. Humor trzyma odpowiedni poziom (Maximus jest świetny!), a elementy muzyczne (w końcu, formalnie, to musical) dobrze rezonują z pozostała częścią.
Generalnie każdemu, kto lubi bajki (a przynajmniej nie jest ich zapiekłym antyfanem) mogę ten film polecić. Mimo, że to "tylko bajka", spokojnie przebija atrakcyjnością dziewięćdziesiąt parę procent produkcji lądujących na ekranach kin.
.
.
.
Tak poza tym, oglądając nie mogłem się opędzić od skojarzeń z Bioshockiem Infinite, którego niedawno przeszedłem. Niby tak różne historie, a jednak tak podobne
Laws are formed by the arrogant and presumptuous, and our work here is a message to them that such arrogance will always be questioned by those with minds and wills of their own. Nefris of Thay

