Tak czytam, od pewnego postu, wynurzenia np. Pilastra i, cytując dziadka z youtube: "aż mnie ręka swędzi, żeby Panu przyp...dolić".
Każdy jak widać uznał, że zachodni styl życia i zachodni kapitalizm, pod opieką Opatrzności Made In USA, to jest to, czego pragną wszyscy. Żeby było jasne, w Rosji nie ma i nigdy nie było demokracji. Ale żeby to pojąć, trzeba znać chociaż tuzin Rosjan, a także Ukraińców, Uzbeków, Kazachów i inne post-radzieckie nacje. Zakładam, że Pilaster zna tylu Rosjan, co Zagłoba Chińczyków. Obym się mylił.
Po drugie, piszecie scenariusze dla Rosji. Że sankcje, że bieda, że itd. Bzdura. Żeby coś określić jako biedę, trzeba mieć świadomość biedy. Większość Rosjan nie ma świadomości biedy, bo żyją tak od 100 lat. Odwrotnie niż świat zachodni: jak pierdolnie elektryka na tydzień, to my wszyscy się poskładamy. A Rosjanie przeżyją.
To, co widać obecnie na Ukrainie, jest świadectwem geniuszu Putina, który wykorzystał (lub potajemnie zainicjował) sytuację w celu poszerzenia wpływów swojego kraju. W zasadzie bezkrwawo. Na zasadzie: sąsiedzi się kłócą, to ja wchodzę i zabieram telewizor. Dla image Putina w Rosji jest to bezcenne, bo przeciętny Rosjanin jest dumny ze swego kraju i działania Putina. Oczywiście, z naszej perspektywy i z perspektywy ludzi siedzących na garnuszku zachodnich koncernów, tak nie jest.
Pytam się tylko: gdzie jest ta wolność w Polsce? Na co nas stać? Co możemy zrobić? Odpowiedź brzmi: nic. Żyję w kapitalizmie, jestem rządzony przez ludzi demokratycznie wybranych, jestem w NATO i EU, ale podskórnie czuję: kurwa, coś tu śmierdzi.
Putin zagarnie Krym, zagarnie może jeszcze część Ukrainy, może jeszcze jakieś ziemie. Zachód nie kiwnie palcem, bo Zachód ma to w dupie. Jedynie Amerykanie coś poszumią, ale oni nie powinni się w ogóle odzywać, ponieważ: 1. Afganistan, 2. Irak, 2. Jugosławia, 3. Libia, 4. Mali, 5. Syria.
Ale to USA. USA może, bo tam jest "demokracja".
Nie wiem, kto w tym konflikcie ma rację. Wiem jedno: Putin robi genialne ruchy strategiczne. Ryzykuje konflikt, owszem, ale nawet w razie konfliktu Rosja wyjdzie z niego nienaruszona. A będzie po myśli Putina. Chciałbym jednak, aby rzeczywistość była opisywana uczciwie, a nie na zasadzie "źli Rosjanie, dobrzy Ukraińcy, UE, USA, itd.". Jeśli piszemy o konfliktach w Abchazji i Gruzji, napiszmy o tym uczciwie. Ale nie... w Polsce jest "wolność słowa". Pisanie uczciwie o UE, USA i Rosji nie jest trendy.
Pilaster nadal posługuje się współczynnikami z jakiejś Listy Szanghajskiej (strzelam). Wyobrażam sobie, że jeśli chatę rozwali mu rosyjski czołg czy pocisk, Pilaster wybiegnie z krzykiem: "To niemożliwe! Przecież oni są na xxx miejscu na Liście Szanghajskiej!"
Każdy jak widać uznał, że zachodni styl życia i zachodni kapitalizm, pod opieką Opatrzności Made In USA, to jest to, czego pragną wszyscy. Żeby było jasne, w Rosji nie ma i nigdy nie było demokracji. Ale żeby to pojąć, trzeba znać chociaż tuzin Rosjan, a także Ukraińców, Uzbeków, Kazachów i inne post-radzieckie nacje. Zakładam, że Pilaster zna tylu Rosjan, co Zagłoba Chińczyków. Obym się mylił.
Po drugie, piszecie scenariusze dla Rosji. Że sankcje, że bieda, że itd. Bzdura. Żeby coś określić jako biedę, trzeba mieć świadomość biedy. Większość Rosjan nie ma świadomości biedy, bo żyją tak od 100 lat. Odwrotnie niż świat zachodni: jak pierdolnie elektryka na tydzień, to my wszyscy się poskładamy. A Rosjanie przeżyją.
To, co widać obecnie na Ukrainie, jest świadectwem geniuszu Putina, który wykorzystał (lub potajemnie zainicjował) sytuację w celu poszerzenia wpływów swojego kraju. W zasadzie bezkrwawo. Na zasadzie: sąsiedzi się kłócą, to ja wchodzę i zabieram telewizor. Dla image Putina w Rosji jest to bezcenne, bo przeciętny Rosjanin jest dumny ze swego kraju i działania Putina. Oczywiście, z naszej perspektywy i z perspektywy ludzi siedzących na garnuszku zachodnich koncernów, tak nie jest.
Pytam się tylko: gdzie jest ta wolność w Polsce? Na co nas stać? Co możemy zrobić? Odpowiedź brzmi: nic. Żyję w kapitalizmie, jestem rządzony przez ludzi demokratycznie wybranych, jestem w NATO i EU, ale podskórnie czuję: kurwa, coś tu śmierdzi.
Putin zagarnie Krym, zagarnie może jeszcze część Ukrainy, może jeszcze jakieś ziemie. Zachód nie kiwnie palcem, bo Zachód ma to w dupie. Jedynie Amerykanie coś poszumią, ale oni nie powinni się w ogóle odzywać, ponieważ: 1. Afganistan, 2. Irak, 2. Jugosławia, 3. Libia, 4. Mali, 5. Syria.
Ale to USA. USA może, bo tam jest "demokracja".
Nie wiem, kto w tym konflikcie ma rację. Wiem jedno: Putin robi genialne ruchy strategiczne. Ryzykuje konflikt, owszem, ale nawet w razie konfliktu Rosja wyjdzie z niego nienaruszona. A będzie po myśli Putina. Chciałbym jednak, aby rzeczywistość była opisywana uczciwie, a nie na zasadzie "źli Rosjanie, dobrzy Ukraińcy, UE, USA, itd.". Jeśli piszemy o konfliktach w Abchazji i Gruzji, napiszmy o tym uczciwie. Ale nie... w Polsce jest "wolność słowa". Pisanie uczciwie o UE, USA i Rosji nie jest trendy.
Pilaster nadal posługuje się współczynnikami z jakiejś Listy Szanghajskiej (strzelam). Wyobrażam sobie, że jeśli chatę rozwali mu rosyjski czołg czy pocisk, Pilaster wybiegnie z krzykiem: "To niemożliwe! Przecież oni są na xxx miejscu na Liście Szanghajskiej!"

