pilaster napisał(a):Zresztą widać, że Putin idąc na konfrontację polityczną z Zachodem popełnia samobójstwo. Rosja może nam skoczyć. No i jeszcze może nagwizdać :lol2:
Zgadzam się z pierwszym zdaniem. Rosja z Putinem nie ma politycznej przyszłości, ale... na papierze i w teorii, biorąc pod uwagę wszystkie logiczne zależności. W praktyce wydarzenia mogą przybrać nieoczekiwany obrót i na to chcę zwrócić uwagę. Moim zdaniem nie ma nic gorszego niż izolowane państwo z wielką, jakby nie było, armią. Jestem w stanie sobie wyobrazić, ze Zachód bez mrugnięcia powieki poświęci Polskę i inne postsocjalistyczne kraje w przypadku globalnego konfliktu. A nowe granice mogą być wytyczone już bez naszego udziału. Mówię o najbardziej pesymistycznym wariancie.
pilaster napisał(a):Czyli humanistyczne bleblanie bez żadnego realnego znaczenia.
Deprecjonowanie humanistycznego bleblania świadczy dobitnie o twojej arogancji.
pilaster napisał(a):Nic podobnego. Decyzja o wybuchu powstania wahała się do ostatniej chwili. I przeparli ją w końcu osobnicy, których z dużym prawdopodobieństwem można zaliczyć do ruskiej agentury. Zresztą prawie do samego końca w ogóle nie przewidywano walk w Warszawie.
Jakie to było prawdopodobieństwo i poproszę o podanie źródeł dla poparcia twojej tezy.
pilaster napisał(a):Największe zniszczenia to i tak rok 1944.
Przy założeniu, że wojna zaczyna się w 1939, a więc na podstawie faktów, które znamy. Przy założeniu, że wojna dla nas zaczyna się później, twoje słowa są humanistycznym bleblaniem.
pilaster napisał(a):Czyli teraz jest taniej.
Jak zwykle odpowiadasz na wyrwane z kontekstu zdanie. Niewiele taniej, biorąc pod uwagę produkty.
pilaster napisał(a):Ależ skąd. Ceny mieszkań spadły. W czasach PRL w ogóle nie było mieszkań w wolnej sprzedaży. Mieszkania władza rozdawał na "przydziały". Te nieliczne lokale, które pojawiały się jednak na rynku, były dostępne tylko za dolary i w cenach wówczas iście kosmicznych, dużo wyższych niż dzisiaj.
To jest bzdura piramidalna. Władza rozdawała mieszkania. Zdarzało się czekać wiele lat na własne "M", ale w rezultacie bezdomnych praktycznie nie było. Teraz mieszkania na wolnym rynku są niedostępne dla większości społeczeństwa, a jeśli już, to można je nabyć za lichwiarski kredyt (np. taki, jaki mam ja - 25 lat), który również dla większości nie jest dostępny.
Lekki offtop
Kiedyś i dzisiaj:
praca:
kiedyś była z rozdzielnika, dziś praktycznie nie ma szans na pracę w zawodzie
stabilność pracy:
kiedyś praktycznie stuprocentowa, dzisiaj zerowa
dostępność do własnego mieszkania:
kiedyś ograniczona przydziałem, dziś ograniczona dostępnością do kredytu lub horrendalną ceną - dlatego stawiam znak równości
realny poziom życia (produkty za pensję):
kiedyś niższy niż dzisiaj, ale niewiele
możliwości kreacji:
kiedyś praktycznie zerowe, dzisiaj duże, pod warunkiem, że wcześniej nie zdechniemy z głodu
Reasumując: uważam, że dziś jest lepiej, ale nie jest to jakiś orgazm, w świetle dzisiejszych technologii.

