As Sa'iqa napisał(a):W RFN nawet śmieciarz miał wygodne mieszkanie, nową audicę i żył jak pan. Co z tego, że za komuny coś tam było, skoro poziom tych produktów był znacznie niższy niż za żelazną kurtyną? Tak samo praca - niby była ale pracowało się za nic niewarte papierki (w 1989r. miesięczna pensja mojej mamy, nauczycielki z ponad 10-letnim stażem, wynosiła kilkanaście marek).
To się zgadza. W 1981 roku, kiedy jeszcze przed stanem wojennym w PL udało mi się być w RFN, wydawało mi się, że to raj na ziemi. Jednak w roku 2001, kiedy wylądowałem tam na 3 lata, nie było już tak różowo. Owszem, stać ich na godne życie, ale bez histerii.
pilaster napisał(a):Największe państwo na świecie mogło poczuć się "osaczane".
Dlaczego jakoś Szwajcaria, Austria, czy Szwecja, nie czują się "osaczane" przez NATO?
Wiemy dlaczego i sytuacji tych krajów nie da się porównać z Rosją. Zgadzam się, że każdy kraj powinien mieć możliwość wejścia do każdego sojuszu, jaki mu się zamarzy, ale w ZSRR myślą inaczej, a mnie interesuje myślenie stereotypowego rosyjskiego decydenta. ZSRR się skurczył, stracił wpływy, dzisiejsza Rosja próbuje to odzyskać. Wybrali najgorszy wariant z możliwych, dlatego piszę, że mogą się czuć osaczani przez NATO. Oczywiście, to ich problem, nie nasz. Mam nadzieję, że są to ostatnie podrygi Kacapii, ale boję się, żeby jakieś finalne konwulsje nie uderzyły w nas, bo jesteśmy blisko.
Poza tym Rosja jest tylko obszarowo największym państwem na świecie. Praktycznie liczy się tylko część europejska, bo przy granicy z Chinami na terytorium Rosji jest wiele faktycznie kontrolowanych przez Chiny obszarów. Cała rzeczywista państwowość Rosji jest skonsolidowana na zachód od Uralu.

