A ja obejrzałem sobie Johna Cartera. Nie spodziewałem się wiele po opisie fabuły. Ale oprócz świetnych efektów specjalnych, średnio rażących nieścisłości ze zdziwieniem odkryłem że film jest w porządku. To pewnie zasługa oparcia na książce. W skrócie żołnierz w wojny secesyjnej wpada na podręczną machinę przenoszącą w czasie i przestrzeni, walczy z tajnym zgromadzeniem manipulatorów historią, pokonuje arcywroga wspieranego przez spiskowców i jego bossów, zdobywa tron i rękę ukochanej a to wszystko w malowniczych sceneriach dzikiego zachodu i Marsa.
Sebastian Flak

