pitbbpl napisał(a):Przed globalnym ociepleniem czy zmianami klimatu nic już nie uchroni.Scenariusz mówiący o pochłonięciu przez morza i oceany części lądów jest równie realny jak pierwszy kontakt z kosmitami w najbliższych dekadach. Wystarczy się zastanowić nad tym, że do stopienia 1g lodu potrzebna jest identyczna wielkość ciepła jak do schłodzenia 300 dm3 powietrza o 1 st. C.
Opcją bardziej prawdopodobną, a wynikającą z emisji czegoś innego niż gazy cieplarniane, a mianowicie pyłów jest mała epoka lodowcowa. Pyły działają niczym lustro, odbijając promieniowanie słoneczne z powrotem w próżnię kosmiczną, natomiast CO2 i para wodna (i inne gazy cieplarniane, choć tylko te dwa mają w zasadzie znaczenie dla ziemskiej atmosfery) działają jak filtry jednokierunkowe.
Jednak pyły są obecnie dość efektywnie likwidowane z unosu spalin. Jedynie frakcja PM10 (poniżej 10 mikrometrów średnicy cząstki) sprawia kłopoty - max skuteczność chyba nie przekracza jeszcze 30%, a średnia skuteczność odpylaczy PM10 wynosi mniej niż 15%. PM10 to również pyły najgroźniejsze dla efektu, o którym wspomniałem, gdyż nie deponują się równie szybko co frakcje wyższe; z uwagi na małe rozmiary i potencjał dużego wzniesienia się dzięki konwekcyjnym ruchom powietrza, pyły te mogą być nośnikami katalizatorów dla reakcji chemicznych w wyższych partiach atmosfery, w której zachodzą procesy redoks.
Zagrożenia, których należy się doszukiwać nie mają w ogóle związku z efektem cieplarnianym czy małą epoką lodowcową, bo te, nawet jeśli nam grożą, nie przyniosą jakichś strasznych konsekwencji.
Do przeludnienia planety też nie dojdzie, bo nie może dojść, o czym przekonująco pisał niegdyś pilaster, wskazując na to, że przeludnienie nie jest stanem równowagowym.
Jeśli chodzi o kwestie zasobów, to istnieje problem wyczerpywania się źródeł wód podziemnych. Ich regeneracja jest znacznie wolniejsza od eksploatacji i w Polsce całkowite wyczerpanie wód może nastąpić, biorąc pod uwagę stały wzrost konsumpcji wody i jednocześnie bardzo niewielki wzrost opadów za ok. 300 lat. To kupa czasu, więc również i tym problemem nie ma co się na razie przejmować. Trzeba jednak mieć tego świadomość i starać się działać już teraz prewencyjnie, wykorzystując najlepsze technologie oczyszczania wody i ponownego jej zużycia.
Kolejnym zagrożeniem może, aczkolwiek nie musi być, wyczerpanie się zasobów paliw kopalnych. Tutaj sytuacja jest bardziej dramatyczna, bo przy wzroście konsumpcji, regeneracja zasobów jest praktycznie równa zeru i tym samym zasoby te mogą się kończyć za 80 lat (ropa naftowa). Jednak rozwiązanie problemu widać jak na dłoni. Całkowita zmiana paradygmatu energetycznego, a więc przejście z energii kopalin na energię elektryczną produkowaną w elektrowniach atomowych i fuzyjnych, a także, w zależności od rejonu geograficznego, słonecznych, wiatrowych (BAT) czy wodnych.
Obecnym problemem jest czas ładowania się systemu baterii samochodowych samochodu elektrycznego oraz niewielki jeszcze dystans roboczy przy maksymalnym naładowaniu. Myślę, że rozwiązanie tych problemów pozwoli na odstawienie szkodliwych kopalin, których spalanie, mimo nowych technologii oczyszczania spalin, uwalnia do atmosfery tlenki metali ciężkich, azotu i siarki, pogarszając powietrze miejskie i obniżając plony w rejonach przemysłowych.
