Masz rację. To zawsze "twoja" interpretacja faktu. Lubimy interpretować zdarzenia wedle własnych kryteriów i naciągać je do swoich poglądów.
Do Czulu:
Czy zburzenie dwóch wież WTC oznacza, że wielokulturowość amerykańskiego społeczeństwa nie zdała egzaminu? Wątpię. Uważam, że było dokładnie na odwrót. W Iraku walczą żołnierze wywodzący się z różnych kultur, którzy jednak identyfikują się z wartościami amerykańskiej demokracji. Natomiast muzułmanie mieszkający w Europie, np. Madrycie radykalnie odcinają się od ekstremistów siejących terror w wielkich metropoliach.
Patrząc w przyszłość można co najwyżej projektować w wyobraźni swoje przeczucia, dlatego "przyszłość" nie może być miarodajnym kryterium oceny sprawnego funkcjonowania ustroju demokratycznego.
W kwestii równouprawnienia powiem tylko tyle, że warto byłoby zajrzeć do słownika, co ona oznacza. :wink:
P.S.
Dziwi mnie liczba osób, które krytycznie odnoszą się do ustroju demokratycznego. Często spotykam głosy mówiące o tym, że demokracja jest nowym bożkiem, albo ustrojem, który się przeżył. Słyszę też, że jest domeną przeciętniaków, którzy dążą do wyrównania poziomu. To owczywiście bzdury. Zawsze ciekawi mnie jaką alternatywę dla demokracji chowają w kieszeni owi krytycy. Jeśli to komunizm albo faszyzm, ja wysiadam. :wink:
Pozdrawiam.
Do Czulu:
Czy zburzenie dwóch wież WTC oznacza, że wielokulturowość amerykańskiego społeczeństwa nie zdała egzaminu? Wątpię. Uważam, że było dokładnie na odwrót. W Iraku walczą żołnierze wywodzący się z różnych kultur, którzy jednak identyfikują się z wartościami amerykańskiej demokracji. Natomiast muzułmanie mieszkający w Europie, np. Madrycie radykalnie odcinają się od ekstremistów siejących terror w wielkich metropoliach.
Patrząc w przyszłość można co najwyżej projektować w wyobraźni swoje przeczucia, dlatego "przyszłość" nie może być miarodajnym kryterium oceny sprawnego funkcjonowania ustroju demokratycznego.
W kwestii równouprawnienia powiem tylko tyle, że warto byłoby zajrzeć do słownika, co ona oznacza. :wink:
P.S.
Dziwi mnie liczba osób, które krytycznie odnoszą się do ustroju demokratycznego. Często spotykam głosy mówiące o tym, że demokracja jest nowym bożkiem, albo ustrojem, który się przeżył. Słyszę też, że jest domeną przeciętniaków, którzy dążą do wyrównania poziomu. To owczywiście bzdury. Zawsze ciekawi mnie jaką alternatywę dla demokracji chowają w kieszeni owi krytycy. Jeśli to komunizm albo faszyzm, ja wysiadam. :wink:
Pozdrawiam.

