korsarz napisał(a):nadzwyczajne przypadki wymagają nadzwyczajnych rozwiązań. Jeżeli grupa jakichś związkowców, socjaluchów czy innego rodzaju barachło kradnie wiedząc, że nie można to pracodawca ma prawo się bronić, tak jak ma prawo bronić się redneck na rancho w Teksasie, nie pytając o zdanie kogoś kto wtargnął na jego posesję.No dobra, a co gdy nikt nie został dostrzeżony podczas kradzieży lecz np. ujęty w wyniku późniejszego śledztwa? Wtedy arbitraż?
korsarz napisał(a):owszem ponieważ brzydzi mnie taka postawa, którą promuje lumber. Kwalifikacje poniżej oczekiwań rynku, więc zamiast to zmienić, jedyne co mu przyszło na myśl to okraść kogoś komu się udało.Lumber wspomniał, że nie wypłacono mu należnych pieniędzy za pracę. Pracodawca zadeklarował się na określoną kwotę, w zamian dostał usługi lumbera. Lumber nie dostał należnej kwoty. Jego kwalifikacje nie maja tu nic do rzeczy. Pracodawca wisi mu pieniądze.
korsarz napisał(a):liczy się sprawiedliwość, a arbitraż potwierdza efektywność prywatnych sądów. Zresztą nie czas i miejsce na tłumaczenie tego typu rozwiązań. Polecam Davida Friedmana - Mechanizmy wolności. Jest tam świetnie opisane prywatne egzekwowanie prawa w teorii i praktyce, np. w Stanach świetnie sprawdza się od lat, wspierając nieudolny system państwowy.Skoro tak masz na uwadze sprawiedliwość to czemu oburzasz się gdy lumber pisał o odzyskaniu własnych pieniędzy w postaci majątku ruchomego pracodawcy?
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
