Otóż to. Druga rzecz to tradycyjny fundamentalizm w kilku odłamach bytujący w Islamie. Jakby nie postkolonialny arbitraż i siedzenie tam junt wojskowych to już dawno by Islamistów ubyło bo zachód byłby zbyt silny by atakować a wrogie plemiona i wyznania dookoła dałyby zajęcia na długie lata. Ale potrzebne były stabilne dostawy surowców i względny spokój. Teraz nie ma pewności stabilnych dostaw i przy okazji niskich cen. Stabilne dostawy i niekoniecznie niskie ceny bardzo pasują... No komu? Czyżby nie jednemu z nielicznych, nie islamskich dostawców jakim jest Rosja? W dodatku państwu, które egzystuje tylko dlatego że handluje tymi surowcami. Surowcami których ceny zbijało inne potężniejsze państwo, nawet wyprzedając część zapasików w grze o Ukrainę. Rozliczanie poza dolarem stworzyłoby precedens, ale bicie w sojuszników takich jak ZEA i podnoszenie sobie cen, kiedy się robi wszystko żeby je zbić to nie jest logiczne. W dodatku ponoszenie kosztów operacji wojskowych kiedy nie ma już kogoś z pomysłami rozliczania w euro czy złocie. No to się kupy nie trzyma
Sebastian Flak

