pilaster napisał(a):O nie. Albo dzieło (powieść, film) broni siesamodzielnie, choćby czasami wbrew pierwotnym intencjom twórcy, albo nie.
Dzieło, które później wymaga wyjaśniania i uzupełniania przez wywiady, to nie jest żadne dzieło. :]
Ale dzieło nie może się obronić przed osobami, które wyszukują w nim drugiego dna "ukrytej prawdy" i tym podobnych wymysłów. Są takie osoby i czynią takie rzeczy nawet tam gdzie sprawy wyglądają na oczywiste.
pilaster napisał(a):Pisarze np często o tym wspominają, że chociaż siadają do pisania powieści mając gotowy konspekt, wymyślonych bohaterów z ustalonymi cechami, wymyśloną z grubsza intrygę, to i tak często gęsto akcja skręca im w niespodziewaną stronę, a bohaterowie podejmują "samodzielne" działania, którychich twórca nigdy by się wcześniej po nich nie spodziewał.Nie wątpię w taki mechanizm lecz tak czy owak jego skutki są widoczne na papierze. A zatem można na jego podstawie odtworzyć daną historię.
pilaster napisał(a):Czasami w filmie dodanie lub odjęcie jednej drobniutkiej sceny potrafi zmienić całą wymowę filmu i jego treść, czego najlepszym przykładem jest "Blade Runner" funkcjonujący do dzisiaj w kilku całkowicie różnych znaczeniowo wersjach.Dokładnie, to prawda, co zawsze jednak skutkuje zmianą w scenariuszu. A zatem sięgając do finalnego scenariusza możemy się dowiedzieć jaka jest wymowa filmu oglądanego na ekranie.
pilaster napisał(a):Ależ skąd. Bohaterowie poruszają się w obrębie swoich profili osobowościowychJaki jest profil osobowościowy tet?
pilaster napisał(a):Te sytuacje powinny być tożsamePilaster uważa, że powinny a jednak nie są.
W filmie Django mamy pewną scenę gdy właściciel niewolników ze złością uderza kieliszkiem w stół. Kieliszek się rozbija i rani rękę uderzającego. Leje się krew.
Podczas kręcenia tej sceny rozbicie kieliszka nie było celem zamierzonym, aktor Leonardo DiCaprio zachował przy tym zimną krew i zmusił się aby dalej kontynuować swoją mowę tak jakby te zdarzenie nie wpłynęło na stan jego bohatera. Zarówno on jak i reżyser uznali później, że taki obrót sprawy nadałby scenie lepszego smaczku.
Gdyby nie chęć dodania filmowi smaczku prawdopodobnie reakcja byłaby taka jaka jest typowa dla ludzkiego zachowania w tego typu sytuacji. Spojrzenie na skaleczoną rękę, próba sprawdzenia co się jej stało, zajęcie się tą ręką, syk bólu, itp.
Typowe reakcje są jednak niezbyt atrakcyjne, nudne. Kino oraz widzowie preferują bohaterów wyrazistych, zachowujących się niestandardowo i niekiedy nieracjonalnie. Nie tak jak zachowałby się hipotetyczny człowiek na ich miejscu.
pilaster napisał(a):Owszem i dlatego są to przeważnie szmiry. Od razu przypomniał mi się "Prometeusz" i "Avatar"Dobrze trafiłeś, faktycznie jednym z głównych filmów które miałem przed oczami był właśnie Prometeusz.
pilaster napisał(a):Nic podobnego. Widz odbiera to jako element skrajnie niekorzystny :roll:Napięcie przed tym co za chwilę się stanie jest elementem korzystnym.
O ile reżyser nie przesadzi z irracjonalnością zachowania (przykładowo zachowanie naukowca wchodzącego w interakcję z obcą, nieznaną mu formą życia w filmie Prometeusz) to efekt jest dobry.
Co o tym świadczy? Np. opinie widzów, zyski końcowe filmu.
Film Avatar posiada na ten przykład bardzo dobrą ocenę widzów:
http://www.imdb.com/title/tt0499549/
Dodatkowo był filmem bardzo kasowym. Jak widać widzów nieracjonalność danego zachowania/sceny wcale tak mocno nie razi.
pilaster napisał(a):Zmienia klimat. Podsusza jąTak, to prawda. A teraz pytanie:
Jest to cel czy skutek uboczny działania zmierzającego do realizacji innego celu?
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
