Nonkonformista napisał(a):Jak ja kocham to wykręcanie kota ogonem. Umowę o dzieło to z rzeźbiarzem albo malarzem można podpisać /tudzież z pisarzem/, bo tworzą oni zaiste dzieła i one czasem są wielkie. A jakie dzieła tworzą lektorzy?
PS. MUSIAŁEM.
Prowadzenie zajęć lekcyjnych jest ze strony lektora jak najbardziej procesem pracy twórczej, która kwalifikuje się na umowę o dzieło. W wielu przypadkach nawet podpisywano klauzulę o zrzeczeniu się praw autorskich na pracodawcę (na scenariusz zajęć) co powodowało jeszcze większe obniżenie składek. (koszt uzyskania przychodu wzrastał do 50%)
I tak jak pisała Iselin - w większości przypadków to właśnie lektorzy chcieli być zatrudnieni na ten typ umowy, gdyż był dla nich najbardziej korzystny.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"



