Wilk napisał(a):hahaha no OCZYWIŚCIE że uważają ją za mniejsze zło, skoro pokazano im że może pojawić się jakieś inne zło, które zidentyfikują jako większe. Przecież o tym piszę. Najpierw alternatywa wyglądała tak: katolicka Polska (albo inny kraj wchodzacy w skład UE) albo maoiści z UE. Teraz wygląda tak: komunistyczno faszystowsko nazistowska Rosja albo "dobrzy ludzie z UE, ich w sumie nie takie złe konczity, feminy, socjalizm, brudasy, itd" i oczywiście zabezpieczenie przed "złym ruskim niedźwiedziem". :lol2:O kim w tym momencie piszesz?
Cytat:I jeszcze ta niejednoznaczność w identyfikowaniu Rosji jako potencjalnego agresora. Z jednej strony przedstawia się ją jako śmiechu wartą, jako pseudo-mocarstwo z chwiejną gospodarką, ze słabą armią, itd. a z drugiej strony potrzeba superpaństw z aż dwóch kontynentów by się przed tym "słabeuszem" zabezpieczyć (bo obowiązkowo USA na powrót stało się najwierniejszym sojusznikiem). :lol2:Wylinialy lew też może zadać spore straty. A zaangażowanie USA to konsekwencja obustronnej zależności gospodarczej oraz schematu myślenia zaczerpniętego z zimnej wojny.
Cytat: Zachód (USA i UE) zwyczajnie takiej Rosji bardzo potrzebują. Ryczącej i jak to mówią w mediach "napinającej mięśnie", ale jednoczesnie takiej która nie wyjdzie poza swoją jaskinię. Ukrainę można było złożyć w ofierze. W końcu, gdyby nie to, ze potrzebowano sprowokować Rosję, to i Ukraina mogłaby pozostać pod wpływami Rosji przez następne dziesięć tysięcy lat. Nikomu to nie przeszkadzało, każdy miał na to wyjebane, tak samo jak mieli wyjebane na inne takie przypadki, które w razie interwencji przyniosłyby więcej niekorzyści niż korzyści. Wartość Ukrainy w tej polityce pojawiła się w momencie, kiedy uznano ze można na niej zamieszać by sprowokować tego, kogo chciano.Racja. Ale Zachód też potrzebuje Rosji jako swoistej przeciwwagi dla Chin.

