Nie ma czegoś takiego jak demokracja we współczesnym rozumieniu tego terminu. Demokracja to po prostu demokracja. Demokracja liberalna, która jest odmianą wcześniej wspomnianej formy rządów w żadnym wypadku nie jest przykładem jakiejś demokracji w rozumieniu współczesnym, ale jak najbardziej tym samym ustrojem wzbogaconym o elementy innych systemów oraz wynikające z tego zasady ustrojowe. Zresztą nawiązanie jest dość oczywiste. Praktyka ustrojowa państw współczesnych najlepiej dowodzi, że zastępowanie definicji demokracji definicją demokracji liberalnej jest kompletnie bezsensowne, bo nadal istnieją systemy demokratyczne, które w żaden sposób nie wpisują ani nawet nie chcą wpisać w zakres znaczeniowy takiej definicji. Tego typu tendencje to domena ludzi, którzy chcą się odciąć od świadomości tego jakie praktyczne i faktyczne konsekwencje demokracja może wywrzeć na przykładowe społeczeństwo pozwalające skutecznie ignorować te przede wszystkim negatywne.
Poza tym zachodni legislatorzy dorzucają często też inne elementy demokracji, które wg zachodniej praktyki ustrojowej taka demokracja powinna spełniać, ale w żadnym wypadku nie będące samej demokracji elementami konstytutywnymi i będące po prostu zasadami ustrojowymi, które takie demokracje powinny respektować. Demokracja liberalna to w sumie pewne uproszczenie. Traktowanie demokracji przez demokratów jako demokracji dopiero wtedy, gdy te wszystkie zasady demokracja respektuje osobiście kojarzy mi się z sytuacją, w której monarchista uznaje monarchię za monarchię dopiero wtedy kiedy dostrzega u jej sterów dobrego króla, który uchwala dobre prawo, tworzy instytucje zapobiegające korupcji samemu nie będąc skorumpowanym, a przy tym nie jest przesadnym chciwcem w kwestii dóbr posiadanych przez swoich obywateli co również wyraża w akcie normatywnym odpowiedniej rangi. To nie tyle co naiwne co zwyczajnie durne. No, ale co kto lubi.
Poza tym zachodni legislatorzy dorzucają często też inne elementy demokracji, które wg zachodniej praktyki ustrojowej taka demokracja powinna spełniać, ale w żadnym wypadku nie będące samej demokracji elementami konstytutywnymi i będące po prostu zasadami ustrojowymi, które takie demokracje powinny respektować. Demokracja liberalna to w sumie pewne uproszczenie. Traktowanie demokracji przez demokratów jako demokracji dopiero wtedy, gdy te wszystkie zasady demokracja respektuje osobiście kojarzy mi się z sytuacją, w której monarchista uznaje monarchię za monarchię dopiero wtedy kiedy dostrzega u jej sterów dobrego króla, który uchwala dobre prawo, tworzy instytucje zapobiegające korupcji samemu nie będąc skorumpowanym, a przy tym nie jest przesadnym chciwcem w kwestii dóbr posiadanych przez swoich obywateli co również wyraża w akcie normatywnym odpowiedniej rangi. To nie tyle co naiwne co zwyczajnie durne. No, ale co kto lubi.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch
K.Bunsch

