Gladiator,
Świetnie to ilustruje znany dowcip o angielskim trawniku. Dlaczego jest taki piękny? Gdyż jest polewany i koszony. A dlaczego nasze trawniki wyglądają inaczej? Gdyż Anglicy swoje koszą i podlewają nieprzerwanie od 300 lat.
Ale drugiej części, nie sposób zaakceptować. Zostawmy na razie Irak i Afganistan, jaką kulturę zniszczyły na Ukrainie próby reform demokratycznych?
Kulturę wszechobecnej korupcji i wszechwładzy lokalnych watażków? Bunt przeciwko takim praktykom, to elementarne ludzkie prawo, którego korzenie tkwią głęboko w naszym biologicznym dziedzictwie - dlatego jest ono uniwersalnym doświadczeniem człowieka. Na Ukrainie, tak samo, jak w Szwajcarii, czy w USA.
To czy Ukraińcom uda się je w swoim państwie wyegzekwować, to całkiem inna kwestia. Zwłaszcza, gdy potężny sąsiad widzi w tym procesie śmiertelne zagrożenie dla własnego systemu władzy i robi wszystko, by go storpedować.
Ale to nie powinno uniemożliwić nam, zewnętrznym obserwatorom, obiektywnej oceny tych wydarzeń.
A co Rosją? W jej najgłębszym interesie leży sukces społeczeństwa ukraińskiego. Gdyż, daje nadzieję na zmiany w samej Rosji. Zmiany, które wbrew reżimowej, moskiewskiej propagandzie, nie tylko by jej nie osłabiały i nie wydawały na żer wrogom zewnętrznym, ale przeciwnie, czyniły mocniejszą.
Nie jestem rusofobem, ale nie jestem także idiotą i dostrzegam zagrożenie wypływające z polityki sąsiedniego państwa.
Nie protestuję przeciwko Rosji i Rosjanom, protestuję, gdyż obawiam się polityki rosyjskich władz. Konkretnej polityki, pozycjonującej mój kraj wewnątrz rosyjskiej strefy wpływów. Do spółki z Ukrainą i paroma innymi.
Tylko od Rosji zależy, czy będziemy się jej bać i ją nienawidzić.
Cytat:Napisałem:Z pierwszą częścią tej wypowiedzi chętnie zgodzi się każdy rozsądny człowiek. Tak, demokracji społeczeństwa muszą się uczyć, a państwo prawa powstaje w wyniku wielu dekad(a nawet stuleci) praktykowania.
Jeśli naprawdę chce się coś zmienić, robi się to dziesiątki lat na spokojnie, tyle potrzeba czasu. To się jednak nikomu nie opłaca, interesy to interes, stąd czysto instrumentalne traktowanie demokracji, oczywiście ku uciesze gawiedzi biorącej to na serio
Całkiem wyraźnie sugeruje, poprawa ich losu to lata pracy , a brak chęci pomocy jest widoczny. Sposób polegający na niszczeniu jednej kultury dla "demokracji" przynosi rezultaty w w postacie Iraku, Afganistanu itp. Można sobie na forum pogdakać jak to się jest za demokracją i poprawą losu. Rzeczywistość jest inna.
Świetnie to ilustruje znany dowcip o angielskim trawniku. Dlaczego jest taki piękny? Gdyż jest polewany i koszony. A dlaczego nasze trawniki wyglądają inaczej? Gdyż Anglicy swoje koszą i podlewają nieprzerwanie od 300 lat.

Ale drugiej części, nie sposób zaakceptować. Zostawmy na razie Irak i Afganistan, jaką kulturę zniszczyły na Ukrainie próby reform demokratycznych?
Kulturę wszechobecnej korupcji i wszechwładzy lokalnych watażków? Bunt przeciwko takim praktykom, to elementarne ludzkie prawo, którego korzenie tkwią głęboko w naszym biologicznym dziedzictwie - dlatego jest ono uniwersalnym doświadczeniem człowieka. Na Ukrainie, tak samo, jak w Szwajcarii, czy w USA.
To czy Ukraińcom uda się je w swoim państwie wyegzekwować, to całkiem inna kwestia. Zwłaszcza, gdy potężny sąsiad widzi w tym procesie śmiertelne zagrożenie dla własnego systemu władzy i robi wszystko, by go storpedować.
Ale to nie powinno uniemożliwić nam, zewnętrznym obserwatorom, obiektywnej oceny tych wydarzeń.
A co Rosją? W jej najgłębszym interesie leży sukces społeczeństwa ukraińskiego. Gdyż, daje nadzieję na zmiany w samej Rosji. Zmiany, które wbrew reżimowej, moskiewskiej propagandzie, nie tylko by jej nie osłabiały i nie wydawały na żer wrogom zewnętrznym, ale przeciwnie, czyniły mocniejszą.
Cytat:Cytat:Gladiator, ja się wychowałem na rosyjskiej kulturze, zaśpiewać Ci Wysockiego, albo Okudżawę? Wyrecytować Puszkina, lub Lermontowa? Położyć na gramofonie płyty Czajkowskiego, lub Prokofiewa?
Myślałem, że jest więcej rusofili w Polsce, a jest tylko jeden.
Jeśli powtarza się myślenie z XIX, XX wieku, to jest to myślenie plemienne i nie można się się odwoływać do globalizacji, która obejmuje konflikt geopolityczny. Jest właśnie takim pojęciem plemiennym, skoro nie potrafisz przełamać pewnych własnych stereotypów, wyjść po za ciasne schematy stosunków polsko - rosyjskich, to trudno. Jak to mówili - soriy Winetou.
Nie jestem rusofobem, ale nie jestem także idiotą i dostrzegam zagrożenie wypływające z polityki sąsiedniego państwa.
Nie protestuję przeciwko Rosji i Rosjanom, protestuję, gdyż obawiam się polityki rosyjskich władz. Konkretnej polityki, pozycjonującej mój kraj wewnątrz rosyjskiej strefy wpływów. Do spółki z Ukrainą i paroma innymi.
Tylko od Rosji zależy, czy będziemy się jej bać i ją nienawidzić.

