Baptiste napisał(a):Zgłaszam protest. To nie biżuteria okazała się być tutaj oryginalna a jedynie jej umiejscowienie.
Rojza pytała o biżuterię noszącą nazwę znanego 'nosiciela'.
Penisowy kolczyk nosi nazwę handlową Prince Albert.
O kolczykach 'Henri de Valois' albo 'Walończyk' nie słyszałem.
PS. Ponieważ nie mam na razie konceptu, skończmy pasjonującą dyskusję nad pytaniem Bapta. Takie salamonowe wyjście.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.


