exeter napisał(a):Krym to nic? Bezkarność bandyckich poczynań to nic? Zmuszenie Ukraińców do finansowania, de facto antypaństwowego powstania na wschodzie kraju, to nic?Krym to już historia. Ukraina go nigdy nie odzyska, ale też nigdy specjalnie o niego nie zabiegała. Dla rosyjskiego budżetu Krym to dodatkowa uciążliwość, chociaż z punktu widzenia elity gospodarczo-politycznej to złota studnia bez dna. Słyszałem, że poszło tam już ok. 5 mld $, a nadal nie ma nawet projektu mostu czy elektrowni.
Co do finansowania socjalnego Donbasu przez Kijów - tak jak wspomniałem wcześniej - nic takiego nie będzie miało miejsca.
Cytat:Przy czym Rosji nic w tym porozumieniu nie krępuje - wszak nie jest w jego świetle stroną tego konfliktu. I nadal może robić, to co dotąd. A Zachód, który na kolanach błagał o jakiekolwiek ustępstwa, musi sfinansować reformy na Ukrainie i odbudowę wschodnich prowincji. Albo oddać Rosji całą Ukrainę, co jest celem Putina.Rosyjski interes narodowy personifikuje (chwilowo) Putin. A to do czego on rzeczywiście dąży trudno jest przewidzieć. Przedłużając konflikt zbrojny pomaga częściowo rządowi w Kijowie, ze względów wspomnianych przeze mnie już wyżej. Z drugiej strony wycofanie wojsk FR z DRL i ŁRL doprowadziłoby do rychłego upadku tychże pod naporem armii ukraińskiej i wizerunkowego ciosu zadanego samemu Putinowi.
Dlatego Putin lawiruje pomiędzy pokojem a wojną, wyprowadzaniem wojsk i ich przemieszczaniem przez granicę, deeskalacją i eskalacją konfliktu, obietnicami i groźbami.
Co do zasady Putin jednak wraz z biegiem czasu traci.

