Misio z zadyszki przechodzi do konwulsji. Misio ma podobno pazurki trzeciej wielkości na świecie, a od ponad roku opór stawia mu balansująca na krawędzi życia i śmierci chora zdechlaczyna. Misio chapnął paluszek z gangreną i patrzeć jak rok stuknie od rzucenia się na stópkę. W tym samym czasie ofiara Misia ani rozszarpana nie padła, ani się nie wykrwawiła. A nie oszukujmy się, Misia arszenikiem nikt nie truje, chociaż może. Miś to od czasu do czasu dostaje środek na przeczyszczenie, co u Misia wywołuje ataki padaczki. Misio cierpi bardziej od własnych ukąszeń w zadek, dzięki którym jest w kondycji gorszej niż zaraz po amputacji sadełka i mu się wcale nie polepsza... Co z tego że do Misia śrutem strzelają, skoro Miś ma hemofilię i cierpi na autoagresję. Z Misiem nie wygrasz. Sam się wykończy.
Sebastian Flak

