Ukrainie brakuje medialnych postaci wojennych. Ta wojna jest chyba jak żadna inna tak mocno widoczna od środka. Do internetu codziennie trafia wiele nowych filmów z regionu gdzie toczą się walki.
Ich przeciwnicy mają swoje medialne ikony. Sygnał wzmacniany jest dzięki temu iż stosują oni pseudonimy. Mowa oczywiście o tzw. Giwim i Motoroli, którzy są jak celebryci.
Motorola gada o Denzelu Washingtonie, Giwi bierze udział w kolejnym reporterskim wywiadzie, jara faja podczas gdy niedaleko spadają pociski z gradu...
Nic tylko zostać separatystą i dołączyć do wielkiej przygody i braterskiej grupy, która się śmieje i wspiera.
Tymczasem ze strony ukraińskiej widać przede wszystkim smutne, anonimowe twarze.
To napewno nie podnosi ducha walki w ichniejszym narodzie.
Ich przeciwnicy mają swoje medialne ikony. Sygnał wzmacniany jest dzięki temu iż stosują oni pseudonimy. Mowa oczywiście o tzw. Giwim i Motoroli, którzy są jak celebryci.
Motorola gada o Denzelu Washingtonie, Giwi bierze udział w kolejnym reporterskim wywiadzie, jara faja podczas gdy niedaleko spadają pociski z gradu...
Nic tylko zostać separatystą i dołączyć do wielkiej przygody i braterskiej grupy, która się śmieje i wspiera.
Tymczasem ze strony ukraińskiej widać przede wszystkim smutne, anonimowe twarze.
To napewno nie podnosi ducha walki w ichniejszym narodzie.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
