Nie wiem czy z głupoty, czy wyrachowania exeterze, ale zapomniałeś wkleić cokolwiek o konferencji w Jałcie i Teheranie. Wszystko ładnie i pięknie tak sobie czytać o epizodzie jednego prezydenta i kilku wystąpieniach innego zapominając o zinfiltrowanym środowisku Roosevelta, który prawdopodobnie był ujeżdżany przez sowiecką wszawicę, która rzucając mu się na mózg wykreowała potęgę ZSRR.
Także nie wiem czy można okazywac wdzięczność za pewien udział w odzyskaniu niepodległości, którą niecałe trzydzieści lat później odebrał inny "zacny" prezydent. Co niesie ze sobą większe konsekwencje exeterze?
Amerykanom możemy okazywac kurtuazyjną wdzięczność. Nie jesteśmy im nic winni. Żadnemu narodowi nie jesteśmy.
Także nie wiem czy można okazywac wdzięczność za pewien udział w odzyskaniu niepodległości, którą niecałe trzydzieści lat później odebrał inny "zacny" prezydent. Co niesie ze sobą większe konsekwencje exeterze?
Amerykanom możemy okazywac kurtuazyjną wdzięczność. Nie jesteśmy im nic winni. Żadnemu narodowi nie jesteśmy.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

