exeter napisał(a):krystkon,
Miałem założyć wątek, poświęcony przyczynom wojen, ale nie chce mi się dyskutować z Żarłakami.
Chwała Ci za oszczędzenie forum kilobajtów miejsca, które może być spożytkowane na owocną dyskusję!
Zadziwia mnie dokonywanie wyboru pomiędzy dwiema osiami. W zeszłym wieku też dokonywano wyboru pomiędzy dwiema osiami i to trzykrotnie. Zabawna sprawa, tak jakby ludzie nie potrafili wybrać innej drogi od opozycji do znienawidzonego przez siebie bieguna. Rozumiem, że to jest najprostsze co można zrobić, bo wystarczy ustawić się po określonej stronie. Łatwe.
Imperializm zachodni, amerykański i niemiecki od rosyjskiego różnią podejmowane środki do osiągnięcia tego samego celu jakim jest podległość danych terenów. Neobolszewicy skupieni wokół Putina robią to w sposób jawny i zaborczy. Gwałtem podporządkowują sobie narody. Głaskając tych, którz godzą się na odwalanie mokrej roboty w zamian za uznanie kremlowskiego zwierzchnictwa.
Z kolei Amerykanie czy Niemcy szukają możliwości dominacji ekonomicznej stwarzając pozory wyboru. Oczywiście jest to życie wygodniejsze i oceniając przez pryzmat subiektywnych codziennych korzyści "lepsze". Tylko tutaj też stawiana jest granica na płaszczyźnie definiowania narodowej tożsamości.
W jednym i drugim przypadku rezygnujemy z wolności. Międzynarodowej podmiotowości. Możemy sobie wybierać neobolszewię albo niemiecki czy atlantycki kolonializm, tylko równocześnie rezygnujemy z własnej tożsamości. Oba bieguny są obce wartościom, które wyrosły na ziemiach pomiędzy Odrą, a Bugiem, a dawniej też zabużańskimi.
I jeszcze. Wszyscy cieszyli się kiedy nastąpiła epoka "resetu" w relacjach z Rosją. Fajnie, ładnie, pięknie. Można zacząć robić biznesy. Ze Stalinem też się dogadano i ludzie byli pełni podziwu dla figury męża stanu jakim jawił się być Dżugaszwili. Super! I nagle w pewnym momencie czar pryska i szykowany jest walec, który przetacza się po środkowoeuropejskiej równinie w sposób mniej lub bardziej metaforyczny.
Amerykanie, Niemcy, czy Rosjanie (oczywiście kręgi decyzyjne mam na myśli) niewiele się różnią. Można robić z nimi interesy, ale wierzyć, że jedni są dla Polski lepsi od innych to naiwność.
Wszystko sprowadza się do wyboru w jaki sposób chcemy się samookreślić. Czy przyjmiemy gotowy produkt, czy odbudujemy i ukształtujemy własny. Tyle w temacie europejskiego bipolarnego świata.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.


