exeter napisał(a):Zawsze znajdą się różnice, wszak mówimy o dwóch odmiennych tworach państwowych, z różnych epok. Ale to co nas interesuje, i co jest dla nas groźne, to podobieństwa pomiędzy nimi. I Niemcy z lat 30-tych XX wieku i Rosjanie z jego końca, przeżywali traumę klęski której towarzyszył upadek Imperium. I tam, i tu, pojawił się charyzmatyczny przywódca, który przedstawił wizję powrotu do dawnej świetności. I Hitler i Putin mogli zrealizować takie zamiary z pogwałceniem prawa międzynarodowego, niszcząc zastany porządek. I jeden i drugi, zaczynali od presji dyplomatycznej, eskalując żądania. Obaj w końcu odwołali się do nagiej siły. Putin jeszcze nie przeszedł całej drogi swego poprzednika i nie wiemy, czy to uczyni. Ale to nie zmniejsza zagrożenia związanego z taką polityką.
Są pewne podobieństwa, dość luźne, ale nie jestem pewny czy motywacje (poza utrzymaniem władzy absolutnej i imperializmem) są tak zbliżone. Czy Putin w sposób jawny groził mniejszości etnicznej? Czy przedstawił Rosjan jako rasę panów?
Przyznał, że kultura rosyjska i jej wkład w obszary ZSRR i krajów ościennych są fundamentem dla nacji rosyjskojęzycznych i tych w bezpośredniej strefie wpływów. Na pewno mają wysokie mniemanie nt. rosyjskości. Zastanawiam się czy jest to zawoalowane przeniesienie planów nazistów w realia obecnej polityki kremla, czy po prostu próba określenia własnej polityki względem szans i zagrożeń. Zgadzam się co do tego, że silna Rosja i jej działania jakie pokazuje stanowi zagrożenie. To jasne. Jednak powątpiewam czy już jest to kraj totalitarny (co sugerujesz porównując ją do III Rzeszy). Za to na pewno tyrania pełną gębą.
Zobaczymy. Nie mniej groźna dla nas jest próba wciągnięcia Polski w interwencję na Ukrainie, do której dążą Amerykanie. Bardzo jednostronnie oceniasz poczynania Rosji jakby była jedynym zapalnikiem w regionie. Zauważ jednak, że "polityka resetu" skończyła się, kiedy USA nie udało się przekonać partnerów do interwencji w Syrii. Putin wówczas wykonał bardzo dobry ruch związany z arbitrażem przy zniszczeniu broni chemicznej, co podkopało potencjał do wybuchu kolejnego konfliktu i osłabiło pozycję Obamy. Tak samo Chiny opowiedziały się przeciwko interwencji. To był wrzesień 2013 roku. Euro-Majdan rozpoczął się kilka tygodni później.
Amerykanie racjonalnie rozmawiali z Putinem do czasu, kiedy nie było wiadome po której stronie opowie się kreml w rywalizacji pomiędzy ChRL, a USA. Konflikt na Ukrainie przyspieszył decyzje Putina o strategicznym związaniu się z Chińczykami. Równocześnie Niemcy od początku bardzo kunktatorsko podchodzą do konfliktu Ukrainy z Rosją i starają się go wyciszyć drogą dyplomatyczną, bo zależy im na silnym porozumieniu z Putinem, więc te dwa podmioty nie zrobią sobie krzywdy, a skoro tak, to wysuwanie się Polski przed szereg, w obecnej sytuacji jest bardzo niekorzystne.
exeter napisał(a):Putin uczy się i testuje swoje możliwości na obszarze postsowieckim. Jego nieukrywanym celem jest odbudowa Imperium w starych granicach, stąd żądania powrotu do stref wpływów. Zaczynał od najłatwiejszych celów, podporządkowując gospodarczo lokalnych satrapów w Azerbejdżanie, Turkmenistanie, Białorusi, zakładając Wspólnotę Euroazjatycką. Jednym z jej głównych celów było przejęcie przez Rosję nadzoru nad handlem surowcami energetycznymi traktowanymi przez Putina jako broń.
Ale nie ograniczał się wyłącznie do nacisków politycznych. Przy użyciu siły odzyskał kontrolę nad zbuntowaną Czeczenią i upokorzył Gruzję, pokazując wszystkim zainteresowanym, że nawet wsparcie Ameryki na tym terenie nie wystarczy, by się przeciwstawić Rosji.
Czeczenia była terytorium rosyjskim. Prawda, że interwencja tam miała znamiona zbrodni wojennych. Jednak to była zbuntowana republika tak samo, jak zbuntowały się grupy ludzi na wschodzie Ukrainy. Ukraina także miała prawo rozpocząć ATO. USA i każde inne państwo postąpiłoby tak samo, jeśliby jakaś część kraju próbowała się odłączyć. Naturalnie nie usprawiedliwia to powziętych środków do stłumienia powstania.
exeter napisał(a):Potem mieliśmy Krym, anektowany z jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego, w tym, tak istotnego, jak Memorandum Budapesztańskie gwarantujące integralność terytorialną Ukrainy. Gdy już wszyscy się z tym pogodzili i uważali, że apetyt Putina został zaspokojony, Rosja zdestabilizowała Wschód Ukrainy i zapoczątkowała jej rozbiór.I tu faktycznie Putin dokonał agresji. Zgoda.
exeter napisał(a):Wbrew temu co napisałeś, nie wiem, czym to się skończy? Ale analogie z Hitlerem i III Rzeszą, nasuwają się same.Jak już stwierdziłem wyżej, dość luźne. Tylko co chcesz poprzez ich używanie udowodnić? Konieczność interwencji w Rosji celem obalenia Putina?
exeter napisał(a):Nie usprawiedliwiaj poczynań Putina działaniami innych. USA miały formalny mandat międzynarodowy dla akcji w Iraku, albo były członkiem międzynarodowej koalicji. Inne akcje tego typu mają poparcie opinii światowej - tak, jak obecna ofensywa przeciwko Boko Haram w Nigerii. Wojska Czadu operują na obcym terytorium z poparciem i zgodą jego władz.
Nie usprawiedliwiam. Dla mnie Rosja i USA to dwaj bandyci kształtujący politykę świata. Zawsze będę potępiał jawną agresję i sytuacje kiedy ktoś zabiera wolność komuś innemu. Mylisz się co do Iraku. USA nie miało mandatu ONZ I NATO do rozpoczęcia drugiej wojny w zatoce perskiej. Po prostu skrzyknęli sobie kilku pomocników i najechali niepodległy kraj tak jak zrobił to Putin.
Atak na Afganistan pod mandatem NATO też jest dość naciągany, a wspomniane naloty w Syrii oczywiście bezprawne w świetle prawa międzynarodowego.
exeter napisał(a):Rosja dokonuje klasycznej agresji terytorialnej w stylu z XIX i pocz. XX wieku.
USA też dokonuje agresji nie popartych prawem międzynarodowym.
exeter napisał(a):Jeśli to zaakceptujemy, zaczniemy żyć w bardzo niebezpiecznym świecie.
Dobra, rozumiem. W twojej rzeczywistości tylko rosyjskie agresje są bardzo niebezpieczne. Ja tak rozpatruję każdą agresję. I tak, to jest niebezpieczne, i nie jest mi obojętne. Po prostu Polska nie ma realnych możliwości w tej chwili żeby cokolwiek z tym zrobić. Jesteśmy popychadłem rozstawianym po kątach –przez graczy – Rosję, Niemcy i USA. I najlepiej byłoby lawirować pomiędzy tymi graczami i wzmacniać się pod kątem W.
exeter napisał(a):Tak uważam. I dopóki Putin będzie odnosił sukcesy, nic się nie zmieni.Jak dla mnie, na razie, odnosi dość pyrrusowe zwycięstwa.
exeter napisał(a):Putin jasno i wielokrotnie mówił, czego od Zachodu oczekuje? Chce podziału stref wpływów i nieingerowania Zachodu wewnątrz rosyjskiej. Gdzie znajdują się jej granice, nie zostało jasno określone. Niewykluczone, że wraz z Pribałtyką znajdujemy się w jej wnętrzu.
Chyba jednak nie znajdujemy się w strefie wpływów Putina, przynajmniej, na razie, bo współpraca militarna z Niemcami kwitnie jak nigdy dotąd w historii:
Cytat:German and Polish armies to swap commands of battalionsReuters
The German army is to put one of its battalions under Polish command, rapidly scaling up ties with Warsaw at a time of increasing fears in eastern Europe over Russia.
General Bruno Kasdorf told Reuters a Polish battalion would also come under German control, as part of efforts by the two NATO members to boost familiarity with each other's militaries and allow greater cross-border co-operation in future.
exeter napisał(a):Chce by traktowano Rosję jak jednego z trzech, czterech najważniejszych światowych graczy: wraz z USA. Chinami i Europą Zachodnią, rozumianą jako, Niemcy i Francja.
Przyjęcie jego warunków, nazwałem kapitulacją Zachodu.
OK. Czyli zgodzisz się ze mną, że Rzeczpospolita Polska przyjmując warunki UE albo USA kapituluje przed nimi?
exeter napisał(a):USA nie są "zbawcą" Polski, regionu i świata. Ale mogą być naszym sojusznikiem i ostatnią deską ratunku. Ale musimy tego chcieć i usilnie pracować nad spójnością zachodniego sojuszu. Każde poważanie jego wiarygodności, czy powątpiewanie w jego skuteczność, zmniejsza nasze bezpieczeństwo i jest wodą na młyn Putina.
Bardzo chętnie powitam wsparcie USA, byle byli dalej od Polski i nie mieszali się w nasze interesy. Mogą nam udostępniać broń, szkolić, prowadzić wspólne manewry, czemu nie, ale niech nie pchają Polski w otwarty konflikt. Także wolę współpracę zarówno z USA, jak i Niemcami, niż tylko z jednym, z nich, a oprócz tego następca Schetyny powinien pomyśleć nad akumulacją politycznego potencjału państw naszego regionu, by zbudować alternatywę dla USA i Niemiec.
Z USA wiąże nas głównie współpraca wojskowa i obecność w NATO. Nie mamy znaczącej wymiany handlowej. Umiejscowienie USA po drugiej stornie oceanu też jakość nas szczególnie nie zbliża pod względem wspólnych interesów. Jedyne elementy wspólne to współpraca wojskowa, która jest cenna, ale nie powinna kolidować z interesami RP na innych polach dyplomatycznych.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

