Ale jakie BRICS, do cholery :-) Toż to nazwa wymyślona przez jakiegoś typa na największe kraje rozwijające się. Ani to sojusz, ani projekt polityczny ani wogóle nic. Indie i Chiny rywalizują ze sobą i żyją jak pies z kotem bo nachodzą ich strefy wpływów na siebie... Zostaje BRS :-D S to mimo wysiłków lokalnych komuchów kraj Zachodu pełną gębą i nie miesza się praktycznie w żadne konflikty a i działalność polityczna też żadna. No to zostaje B i R. Egzotycznie :-D A jak się weźmie pod uwagę że B to demokracja typu Zachodniego (a te nie chodzą na wojny mogące konfrontować obywateli) to wychodzi że to taki nieformalny klubik, których jedynym wspólnym celem jest zwiększenie siły handlowej każdego z państw :-D A że zwłaszcza sąsiadującym ze sobą państwom BRICS to wybitnie nie na rękę... No cóż, żadna to siła gdzie każdy ciągnie w swoją stronę.
Sebastian Flak

